Rząd, pod presją ze strony Brukseli, chce dopuścić stosowanie produktów modyfikowanych genetycznie w paszach. Komisja Europejska od wielu miesięcy zarzucała Polsce, że dwie nowe ustawy (o paszach i nasiennictwie) są niezgodne z unijnymi przepisami. Obie wprowadzały bowiem całkowity zakaz stosowania roślin i produktów genetycznie modyfikowanych (tzw. GMO). Tymczasem unijne prawo - mimo oporu wielu rządów - zezwala na dopuszczanie GMO do użycia, po każdorazowej ocenie naukowej.
Ponieważ polskie przepisy były w sprzeczności z prawem unijnym, KE uruchomiła przeciwko Polsce procedurę naruszenia prawa (która mogła się skończyć pozwem do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości).
Komisja dała polskiemu rządowi czas do świąt, żeby odpowiedział, co dalej z tym fantem zamierza zrobić. Nowy rząd miał więc problem, zwłaszcza że i minister rolnictwa Marek Sawicki, i minister środowiska Maciej Nowicki są przeciwnikami GMO.
W czwartek KE zaczęła jeszcze bardziej popędzać Polskę i poinformowała, że już nie da nam więcej czasu na przygotowanie wyjaśnień.
Jak się jednak dowiedziała "Gazeta", to popędzanie było już niepotrzebne. Polski rząd zgodzi się na nowelizację ustawy o paszach, która zezwoli na wykorzystywanie w nich produktów GMO. Tak jak stanowi prawo UE. - Intencją Ministerstwa Rolnictwa jest to, żeby nowelizacja nastąpiła niezwłocznie - potwierdza "Gazecie" Dariusz Mamiński z biura prasowego resortu.
Co więcej, polski rząd w kwietniu przygotuje jeszcze jedną, dodatkową ustawę - o organizmach modyfikowanych genetycznie - która wprowadzi w Polsce unijne reguły, ale jednocześnie mocno utrudni możliwość stosowania GMO..
Treść odpowiedzi dla Komisji musi zostać jeszcze formalnie potwierdzona przez Radę Ministrów. Gdy to nastąpi, list zostanie wysłany do Brukseli.
- Czekamy na niego. Jeśli Polska będzie miała nową legislację, zgodną z unijnymi przepisami, cała sprawa zostanie zamknięta - mówi "Gazecie" Nina Papadoulaki, rzeczniczka komisarza ds. zdrowia Markosa Kyprianou.
Dopuszczenie roślin GMO do stosowania w paszach to bardzo dobra wiadomość dla polskiego rolnictwa. Wejście w życie obecnych przepisów (w lecie) doprowadziłoby bowiem do nagłego wzrostu cen pasz, zwłaszcza dla hodowców drobiu. Znaczna część pasz importowanych do Polski zawiera bowiem śrutę sojową otrzymywaną z gatunków soi genetycznie modyfikowanej. Jak policzył Instytut Zootechniki w podkrakowskich Balicach, zakaz stosowania tej paszy spowodowałby wzrost cen mieszanek paszowych nawet o 10 proc., co błyskawicznie obniży opłacalność produkcji.
Polski rząd nie jest jedynym w UE, który robi wszystko, żeby zablokować kontrowersyjne (także z naukowego punktu widzenia) uprawy GMO. Także Austria i Francja są im przeciwne (choć ich przepisy są zgodne z unijnymi regułami).
Francja potrafi jednak wykorzystać furtki w unijnym prawie. Między innymi tydzień temu zawiesiła zgodę na uprawy genetycznie modyfikowanej kukurydzy, o symbolu MON810. Paryż powołuje się na ten unijny przepis, który stwierdza, że wprowadzenie GMO na rynek może być zablokowane, jeżeli istnieją uzasadnione wątpliwości co do bezpieczeństwa biologicznego takiego produktu.
6868515
1