Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Norki, czyli wielka nadzieja

4 marca 2004

Biznesmen z Kanady chce zainwestować w fermę norek na terenie gminy Janowo 50 mln euro. Chodzi prawie rok po różnych instytucjach i nie może ruszyć sprawy z miejsca.

W kwietniu ubiegłego roku zameldował się u wójta gminy Janowo Waldemara Szymańskiego biznesmen z Kanady, hodowca norek. Przyjechał nie rzucającym się w oczy autem, a całe biuro miał w teczce.

- Jestem właścicielem dużych ferm norek w Kanadzie, chciałbym u was założyć takie same. Wykładam na to 50 mln euro i z miejsca zatrudniam kilkadziesiąt osób - wypalił. - Tylko znajdźcie mi odpowiedni teren.

Wójt wstrzymał oddech. Po pierwsze 50 mln euro, kasa to niewyobrażalna, po drugie, gmina Janowo ma 30- procentowe bezrobocie. A tu taka okazja!

Chińczycy zawiedli

Miłość kanadyjskiego biznesmena do Polski nie wzięła się z przypadku. Jest mężem Polki, która 20 lat temu wyjechała do Kanady. Jego interesy w starej ojczyźnie żony reprezentuje zięć, Marcin Gajewski.
- Próbowali rozwinąć norkowy interes w Chinach, ale marnie to wyszło - wyznał potem wójtowi Gajewski. - Chińczycy zatrudnieni przy fermie zjedli norkom całe pożywienie. Tu ich chyba ten numer nie spotka.

Wójt Szymański, z zawodu weterynarz, był za norkami. Teraz trzeba było przygotować raport oddziałowania na środowisko, który miał trafić między innymi do komisji rolnictwa przy sejmiku województwa. Przyjęty bowiem do 2006 roku wojewódzki program ochrony środowska, zakazuje lokalizacji u nas wielkich ferm. Mogą zmienić ten zapis radni.

Z raportu, jaki przygotowała Warmińsko- Mazurska spółka Ochrona Środowiska, wynikało, że w budynkach, zlokalizowanych pomiędzy Rogiem a Łomną, będzie być hodowanych 70 tysięcy norek. W sezonie można tutaj przy fermie zatrudnić do 150 osób. Przewidywano budowę dwóch zakładów.

I tu zaczęły się schody. Przewodniczący Tołłoczko źle widział norki.
- Latał z moim raportem po urzędach i opowiadał, że ma wady, że nie uwzględnia wymogów ochrony środowiska. A norka, jak ucieknie, to narobi takiego spustoszenia w zwierzostanie, że szkoda gadać! - mówi wójt.

Tymczasem informacja, że w gminie tworzą się zręby kanadyjskiego interesu, dotarły do miejscowej ludności. Wójta Szymańskiego zaczęły nawiedzać korowody bezrobotnych. Przyparty do muru odpowiadał, że wszystko jest na dobrej drodze, że popiera go wojewoda i marszałek.
W ostatnich tygodniach janowski wójt znalazł jeszcze jednego sojusznika. Jest nim Jerzy Teodozy Marcinkiewicz, wójt Stawigudy.

- Oni stawiają fermę, my tworzymy zagłębie żywnościwe dla gryzoni - snuje plany sprzymierzeniec. - I zostajemy gminą ekologiczną.

Główny hamulcowy

Po roku zabiegów przyszłość fermy w Janowie nadal nie jest jasna. - Zdaję sobie sprawę, że wójt Szymański widzi we mnie głównego hamulcowego kanadyjskiego biznesu - mówi radny Tołłoczko. - A sam sporządza raport, który ma tyle wad, że nie sposób go zaakceptować. Nie ma na przykład odbicia w miejscowym planie zagospodarowania. A nie ma, bo ten plan po prostu w gminie nie istnieje!

Radny Tołłoczko mówi o swoich zastrzeżeniach co do lokalizacji hodowli. W pobliżu leży Park Krajobrazowy Puszczy Napiwodzkiej, niedaleko chronione rewiry, gdzie żyją cietrzewie i inne rzadkie ptactwo. A norka, jeżeli ucieknie (a ucieczki się zdarzają), zmienia się w istnego mordercę zwierzyny. Nie jest wybredna i zjada tylko część zdobytego pożywienia.

- Poza tym norka okropnie śmierdzi. Mówili mi o tym przedstawiciele władzy w Zachodniopomorskiem, którzy wpuścili takie fermy na swój teren. Do dzisiaj tego gorzko żałują! - dodaje Tołłoczko.

W ubiegłym tygodniu radny spotkał się z mieszkańcami wsi Róg i Zachy, w pobliżu których ma powstać kanadyjska ferma. Przybyły tłumy.

- Próbowałem przedstawić swoje argumenty - opowiada. - Ale ludzie mnie nie słuchali. Oni chcą mieć tę fermę i już ! A wójt tym bardziej. Zastanawiam się, czy on nie planuje pracować przy tej fermie w charakterze weterynarza, jak już wójtem być przestanie!

Ludzie chcą norek

Alina Skłodowska, sołtys Rogu, pokazuje mi listę poparcia dla fermy norek, pod którą podpisało się ponad 70 osób. Nikt nie był przeciw.- Czy pan wie, jak tu ludzie w takim Rogu i Zachach żyją? - mówi sołtys. - Niech pan przejdzie się po wsi i zapyta. - Głód i obóstwo!

I ludzie w Rogu opowiadają. Kiedyś była tu szkoła, dzisiaj nie ma. Był tartak, został zlikwidowany. W pobliskich Zachach, w miejscu zakładu rolnego, gdzie pracowało kilkadziesiąt osób, gospodarują dwaj wspólnicy. Tych, których zatrudnili na resztkach zakładu, można policzyć na palcach.
Paru mieszkańców ma pracę w lesie. Rolników jak na lekarstwo. Większość utrzymuje się ze skąpych emerytur, rent, zapomóg.

- Gdyby nie zapomoga i emerytura mamy, to bym zdechł ! - mówi ktoś.
- Moja córka, po szkole rolniczej, na 26 lat i nie może znaleźć roboty. A mogłaby pracować przy fermie w biurze - opowiada Wiesław Wójcik.

Zauważam, że tyle miejsc pracy, ile obiecuje Kanadyjczyk, to iluzja. W rzeczywistości będzie ich znacznie mniej, bo norkowe fermy są zmechanizowane. Na stałe znajdzie tu zatrudnienie kilkanaście osób.

Pytam mieszkańców, czy nie boją się smrodu. Czy nie interesuje ich, że gdy norka ucieknie, uczyni szkody w lokalnej przyrodzie.

Smrodu się nie boją. Byleby praca była. A co do norek- morderców...
- Jeżeli oni boją się, że im pożrą te cietrzewie czy też orliki, to my szybko te ptaszki wyłapiemy - mówi mieszkaniec Rogu. - I po kłopocie.

Jest alternatywa

Na pytanie, jaką radny Tołłoczko widzi alternatywę dla bezrobotnych w gminie Janowo, najpierw wskazuje na przyrodnicze walory tych terenów, które można z powodzeniem wykorzystać. Jak to się robi gdzie indziej.- Niech ludzie zakładają gospodarstwa agroturystyczne. Niech prowadzą turystów na ryby, na grzyby - radzi. - A nie wyjeżdżają z tymi norkami.

Zastanawia się przy tym, czy wójt sprawdził wiarygodność Kanadyjczyka.

Wójt Szymański na to, że jeszcze nie. Ale tamten sprawia dobre wrażenie. I skarży się, że kiedy wszystko wokół pada, pies z kulawą nogą o takim Janowie nie pamięta. Zamiast pomóc, tworzą mu na terenie gminy jakieś parki krajobrazowe, strefy chronionego krajobrazu itd.

Krajobraz po komunie jest żałosny. Kiedy padł poligon w Muszakach, nic nie powstało na jego gruzach, padła inicjatywa utworzenia w dworku w Janowie miejsca na promocję zanikających zawodów. Co prawda na Ulesiu ksiądz buduje dom opieki, ale ile osób znajdzie tam zatrudnienie ?
Marcin Gajewski grozi, że jak tak dalej pójdzie, to norkowy interes przeniesie z Warmii i Mazur gdzieś w Polskę. A tu zostanie pustynia.


POWIĄZANE

Z listu, który wpłyną do naszej redakcji ppr.pl dowiadujemy się, że epidemia cho...

ARiMR informuje o wydłużeniu okresu na uzyskanie certyfikatu QAFP lub QMP ułatwi...

27 czerwca 2024 r. ruszy nabór wniosków na inwestycje zapobiegające rozprzestrze...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę