Kiepskie zbiory. Nie udał się pszczelarzom miniony sezon. Dla właścicieli przydomowych pasiek pszczelarstwo już dawno przestało być opłacalne. Jak zarobić na pszczołach? - nad tym zastanawiali się w sobotę pszczelarze z Pomorza Środkowego. A okazją był Zjazd Regionalnego Związku Pszczelarskiego.
Wprawdzie do wiosny jeszcze trochę czasu, ale to nie znaczy, że pszczoły zapadły w zimowy sen. W środku każdego z uli toczy się życie. Gdy się tylko ociepli pszczoły wylecą w poszukiwaniu nektaru. Obradujący w sobotę w Koszalinie pszczelarze liczą, że zbiory będą lepsze, niż w minionym sezonie. Szczególnie miodu wrzosowego.
Na zbiory nie narzekają właściciele dużych pasiek, którzy mają możliwość przenoszenia ich w bardziej obfitujące w nektar miejsca. Dla właścicieli tych mniejszych pszczelarstwo już dawno przestało być źródłem utrzymania, a pasiek, liczących najwyżej kilkadziesiąt uli jest na Pomorzu najwięcej. Pomoc zaoferowali genetycy. Kilkunastu pszczelarzy z regionu koszalińskiego testuje nowe krzyżówki superpszczół. Pszczelarze ubolewają także nad tym, że Polacy nie należą do smakoszy miodu. Rocznie spożywamy średnio zaledwie 35 dekagramów miodu, gdy mieszkaniec Unii Europejskiej - aż 2,5 kilograma.