Rozpoczęły się zbiory późnych odmian ziemniaków. Plony są niskie, o połowę mniejsze od ubiegłorocznych. Część plantacji zniszczyły larwy rolnic, inne uprawy zdziesiątkowały susza i choroby.
Bogusław Stanaszek z Krzyworzeki w powiecie wieluńskim w ubiegłym roku z tego
pola uzyskał piętnaście ton ziemniaków, teraz jak mówi będzie nie więcej niż
sześć.
Na lepszych glebach, tam gdzie rolnicy stosowali
odpowiednie zabiegi agrotechniczne i nawadnianie, zbiory będą na podobnym
poziomie jak przed rokiem.
Największym zagrożeniem dla upraw
ziemniaka jest bakterioza pierścieniowa, zaatakowała kilkanaście procent
plantacji. Jeśli badania laboratoryjne wykażą obecność
choroby.
Inspektorat Ochrony Roślin wydaje decyzję i cała
partia zarażonych ziemniaków do musi trafić do gorzelni. Podstawową trudnością w
opanowaniu tej choroby jest to, że nie ma żadnych środków chemicznych do ich
zwalczaniu.
Jedynym sposobem walki z bakteriozą pierścieniową jest
zastosowanie antybiotyku, ale zabraniają tego przepisy. Jego obecność w
ziemniakach mogłaby obniżyć u konsumentów odporność na inne antybiotyki.
Tymczasem właśnie z powodu bakteriozy polskie ziemniaki nie mogą być
eksportowane do krajów Unii Europejskiej.