W tym roku marchew nie obrodziła, ale soki marchwiowe cieszą się niesłabnącym powodzeniem. Plantatorzy jednak narzekają na niskie ceny. Uprawy marchwi z powodu suszy utrzymały się tylko w rejonie Olsztynka, Elbląga i na Kujawach. Z pól w pozostałej części kraju nie ma co liczyć na dobry plon.
– Może to spowodować niedobór surowca - mówi Witold Łapieński,
dyrektor handlowy w oddziale Tymbarku w Olsztynku, gdzie jest produkowany
popularny sok "Kubuś". – Obecnie przerabiamy kilkaset ton marchwi
dziennie i systematycznie zwiększamy produkcję.
Plantatorzy
jednak nie są zadowoleni. – W tym roku mam dużo lepszy plon niż w
ubiegłym roku. Niestety, cena w skupie jest niższa od ubiegłorocznej o 12
procent. Za każdy kilogram tego warzywa płacą o trzy grosze mniej –
mówi jeden z rolników. – Podejrzewam, że cena wzrośnie dopiero w
listopadzie – przypuszcza dyrektor Łapieński.
Marchwiowa
kraina
Tymbark posiada 35 procent rynku krajowego i teraz rusza z ekspansją
na Zachód. A od kilku lat okolice Olsztynka są marchwiowym zagłębiem. Uprawiało
ją do tej pory ponad stu okolicznych rolników.– Jednak z powodu dużych
nakładów część z nich zaniechała upraw – mówi Jan Chrzanowski z
Królikowa koło Olsztynka. – Rzeczywiście, produkcja marchwi pochłania
dużo pieniędzy. Musimy stosować odpowiednią ilość nawozów, środków ochrony
roślin. Poza tym jej zbiór jest pracochłonny i drogi.
Marchew
najlepiej zbierać ręcznie. W dodatku kontrahent odbiera tylko umyte rośliny, bez
zazieleń, plam i pęknięć. – Każda sztuka przed sprzedażą musi przejść
przez ludzką rękę – mówi Chrzanowski.
Musi być
zdrowa
Na jakiś czas przed zbiorem, kilka razy na pola rosnącej
marchewki przyjeżdżają eksperci. Pobierają próbki. Badają ilość azotanów. –
Dopuszczalna norma to 250 mg. W moich marchewkach nie ma więcej niż 40
mg – cieszy się Chrzanowski. – Dbałość o zdrowie zaczyna się
od hodowców.
Jan Chrzanowski marchew uprawia od 18 lat.
Zaczynał od kilku hektarów. Teraz ma ich prawie 30. Jego duże, zadbane
gospodarstwo jest wyposażone w wiele maszyn rolniczych, którymi mógłby się
pochwalić nawet w Unii.
– Żeby produkcja była opłacalna, niezbędne są ciągłe inwestycje. Kilka lat temu kupiłem linię do płukania warzyw – opowiada rolnik. – W najbliższym czasie czeka mnie jeszcze jeden wydatek - deszczownia. Jest niezbędna, żeby zbierać zadowalający plon. Pogoda w naszym regionie jest bowiem nieprzewidywalna.