Prawie 90% powierzchni upraw rzepaku w Unii Europejskiej skoncentrowane jest w trzech krajach - Francji, Wielkiej Brytanii i Niemczech.
W 1992 roku Wspólnota wprowadziła wyższe płatności do powierzchni upraw roślin oleistych. Wielu rolników zdecydowało się wówczas na uprawę słonecznika czy rzepaku. Ale dziś dopłaty do roślin oleistych są takie same, jak do zbóż. Odwiedzamy gospodarstwo pana Johannes'a Strobl'a. Czy - jego zdaniem - uprawa rzepaku jest nadal opłacalna?
Johannes Strobl - Greimersdorf, Niemcy:
Jeśli
porównamy uprawę rzepaku do uprawy zbóż - to rzepak nie jest tak rentowny, jak
zboże. Ale musimy na to spojrzeć nieco szerzej. Opłaca się uprawiać zboża i
rzepak, bo gdy np. zamiast rzepaku mam buraki cukrowe - wtedy muszę ograniczać
się do kontyngentu. Lepiej jest więc zamiast buraków posiać - rzepak. Całą
produkcję rzepaku sprzedaję do olejarni poprzez Spółdzielnię Producentów
Środkowej Frankonii. Spółdzielnia ta jest zrzeszeniem rolników, które ma na celu
wspólną sprzedaż danej produkcji - w tym przypadku - rzepaku. Istnieją grupy
producentów zbóż, ziemniaków, czy rzepaku. Rolnicy zawiązują takie zrzeszenia,
aby wspólnie sprzedawać swe produkty na rynku. Płynie z tego sporo korzyści.
Załóżmy, że rolnik uprawia rzepak na niewielką skalę, obsiewa nim, np. tylko 10
ha, to może on otrzymać rocznie maksimum 40 ton. Nie ma więc zbyt dużych
możliwości - tak to bym ujął - by dotrzeć do potrzebnych informacji o tym, gdzie
najkorzystniej składować nasiona i jak znaleźć dobrego klienta, który potrzebuje
przecież hurtowej ilości rzepaku. A tak - kiedy jest nas kilku rolników -
wspólnie mamy wystarczającą ilość towaru, aby móc lepiej działać na rynku i
korzystniej sprzedawać.
Jak to się odbywa? Otóż, zgłaszam się do zrzeszenia, do osoby odpowiedzialnej za sprzedaż, np. jeszcze w trakcie żniw lub w ciągu roku i mówię, że dysponuję taką to, a taką ilością rzepaku. Związek po otrzymaniu informacji, jaką ilość rolnik posiada, próbuje na zaoferowaną przez producenta partię towaru znaleźć jak najlepszego odbiorcę i zorganizować sprzedaż. Ja dostaję pokwitowanie, do kogo i ile ton mam dostarczyć zaraz po żniwach. Następnie kupiec sprzedaje towar do rafinerii. Pozostałą część rzepaku umieszczam w wynajętych magazynach. Będzie on sprzedany w późniejszym terminie. Za to, co odstawione jest latem rolnik dostaje pieniądze po 14 dniach, a za część magazynowaną jeszcze w starym roku tzn. przed Bożym Narodzeniem wypłacana jest zaliczka, a już po nowym roku - reszta kwoty. Jeśli chodzi o nasiona, które gromadzone są w magazynach - wszystko jest tak zorganizowane, tak pomyślane, by nie dochodziło do nieporozumień wewnątrz związku. Rolnicy dostarczają nasiona do spółdzielni różnie, jeden w tym terminie, drugi w innym itd. A spółdzielnia sprzedaje w zależności od nadarzającej się okazji, starając się uzyskać jak najlepsza cenę. Sprzedajemy sukcesywnie, wszystko sumujemy, a potem wyciągamy średnią cenę. Każdy z członków zrzeszenia uzyskuje tę samą cenę, niezależnie od tego, za ile sprzedano dostarczony konkretnie przez niego rzepak.
Jeśli chodzi o dopłaty z UE, otrzymujemy je na zboża, rośliny oleiste, rośliny wysokobiałkowe. Mnie dotyczą dopłaty do zbóż i roślin oleistych. Otrzymujemy za nie tę samą kwotę - 350 euro na hektar. Także za ustawowe 10% ziemi nie uprawianej, dostaję od UE podobną kwotę- około 350 euro."
Gospodarstwo pana Johannes'a Strobl'a i gospodarstwo jego sąsiada mają podobną strukturę, oba nastawione są wyłącznie na produkcję roślinną. Kupili więc wspólnie maszyny i obaj ich używają. Dzięki temu zmniejszyli koszty produkcji. Drugim pozytywnym aspektem kooperacji z sąsiadem jest wzajemna pomoc przy pracach polowych. Potrzebują mniej siły roboczej, a poza tym, jak twierdzą: "razem jest po prostu weselej pracować aniżeli w pojedynkę."