Na rynkach owoców i warzyw żadnych wzmożonych zakupów i żadnych wzrostów cen. Tak zaczął się ten tydzień na giełdach towarowych. To sytuacja nietypowa jak na tę porę roku - komentują maklerzy - wszyscy spodziewaliśmy się wzrostów cen, bo mroźna pogoda zawsze temu sprzyja, a tymczasem rynek jakby zamarzł.
Ceny krajowych warzyw są już tak niskie, że aż śmieszne, kilogram cebuli w hurcie kosztuje poniżej 10 groszy, o kapuście i ziemniakach nikt nawet nie mówi. Na giełdzie w Sandomierzu sprzedaje się średnio 200 ton jabłek tygodniowo. To lekki spadek, który raczej nie martwi. Niepokojące jest raczej to, że prawie zatrzymał się handel ze wschodem. Ukraina kupuje niewiele, bo jej przewoźnicy są uzależnieni od granicznych wag i nie mogą już przewozić tyle towaru ile by chcieli. Nasze jabłka kupuje Rumunia i Mołdawia. Bardzo mały jest handel z Rosją, który wykorzystują Mołdawianie. Mołdawia płaci bowiem symboliczne cło za eksport do Rosji i dlatego może u nas kupić jabłka, a potem sprzedać je jako własne za dobrą cenę. Na części giełd rozpoczęły się pierwsze dostawy importowanych gruszek, śliwek i truskawek z Unii Europejskiej.
Wzrosły ceny niektórych warzyw z importu. Ceny brokułów sięgają ponad 5 zł za sztukę. Droższe są importowane kalafiory i rzodkiewki. Ustabilizowały się ceny pomidorów, które wahają się w granicach od 6 do 7 zł za kilogram. Pojawiły się młode ziemniaki z importu i belgijskie pory.