Rozczarowanie - tak najkrócej można opisać odczucia sadowników w pół roku po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Problemy mają także producenci soków. Sprzedaż naszego głównego hitu eksportowego koncentratu jabłkowego przestała być opłacalna.
Wprawdzie w tym roku obyło się bez większych protestów i blokad zakładów przetwórczych, ale mimo to sadownicy kończącego roku do udanego zaliczyć nie mogą. "Nadzieje wielu sadowników związane z wejściem do Unii Europejskiej niestety prysły. Miejmy nadzieję, że one odżyją w latach następnych" - powiedział prezes Związku Sadowników Mirosław Maliszewski.
Ceny skupu podstawowych owoców miękkich były zdaniem sadowników dużo niższe od poniesionych zakładów. Na przykład za kilogram czarnej porzeczki przetwórcy płacili maksymalnie 30 gr. Koszt produkcji był nawet 4-krotnie większy. W miarę wysokie były tylko ceny jabłek przemysłowych, choć i tu zanotowano pewne spadki. To efekt rosnącej na świecie konkurencji.
Polski koncentrat jabłkowy jest coraz częściej zastępowany towarem z Chin, Turcji czy nawet Ukrainy. "Tą konkurencję zaczynamy mocno odczuwać pod tym kątem, że ceny są coraz niższe. W związku z tym nastąpiło pewne obniżenie cen jabłek w skupie" - powiedział Julian Pawlak, prezes Krajowej Unii Producentów Soków.
Sytuację sadowników mogłoby poprawić wprowadzenie pomocy finansowej na wzór dopłaty dla hodowców pomidorów, którzy sprzedają towar do przetwórstwa. Jednak objęcie taką pomocą plantatorom owoców miękkich wydaje się mało prawdopodobne, gdyż na to nie ma po prostu pieniędzy. Na szerszą skalę Unia Europejska pomaga tylko producentom owoców południowych.