Tego jeszcze nie było! Rząd oddał kontrolę nad handlującą sprzętem górniczym i bronią, giełdową spółką Kopex. Przekazał ją podupadającej Krajowej Spółce Cukrowej. Co ona zrobi z wartym ok. 70 mln zł prezentem? Nie wiadomo.
- Nie mieliśmy zbyt dużego wyboru ani możliwości manewru. O dofinansowaniu Krajowej Spółki Cukrowej (KSC) przesądził poprzedni rząd - powiedział nam Janusz Kwiatkowski, rzecznik resortu skarbu. Szybko dodaje: - KSC jest na razie spółką państwową. Resort skarbu będzie więc pośrednio nadal miał kontrolę nad Kopeksem.
Poprzednie rządy już wielokrotnie wspierały finansowo państwowe molochy, przekazując im akcje giełdowych spółek. Zasiliły m.in. Kompanię Węglową, Zakłady Cegielskiego czy BGK, ale nigdy przy okazji nie oddawały kontroli nad spółką. A tak właśnie będzie w tym wypadku.
Rada Ministrów na wniosek szefa resortu skarbu Jacka Sochy odda bowiem KSC blisko 65 proc. wszystkich akcji katowickiego Kopeksu (warte są ok. 70 mln zł). Ta operacja - według rządu - pozwoli cukrowej spółce spłacić zobowiązania, odzyskać płynność finansową i wypłacić pieniądze zwalnianym pracownikom.
Wiesław Kaczmarek, były minister skarbu, tłumaczy rząd: - To są koszty cukrowego populizmu i decyzji podjętych przez poprzedni parlament. Wtedy nie było możliwości, by dowieść, że powstająca Krajowa Spółka Cukrowa jest konstrukcją składającą się z wymagających natychmiastowej i kosztownej restrukturyzacji przedsiębiorstw. A dzisiaj trzeba za to płacić.
Inwestorom nie spodobały się tak poważne zmiany w akcjonariacie Kopeksu. W poniedziałek notowania spółki spadły o blisko 3 proc. (WIG stracił 0,15 proc.). Obawiają się, że KSC będzie chciała szybko zamienić otrzymany prezent na gotówkę. Ona sama jednak niewiele wyjaśnia.
- Na razie mamy informacje z mediów. Nie otrzymaliśmy żadnego oficjalnego komunikatu od resortu skarbu - powiedział nam rzecznik KSC Łukasz Wróblewski. - Cały proces podwyższenia kapitału KSC potrwa kilka miesięcy. Za wcześnie więc, by decydować o losach Kopeksu - dodał.
Inwestorów uspokaja też resort skarbu: - KSC powinna pod otrzymane akcje zaciągnąć kredyty. Wszelkie próby sprzedaży akcji Kopeksu wymagają zgody ministra skarbu - zapewnia Kwiatkowski.
Nie udało się jednak dowiedzieć, co o zmianach w akcjonariacie mówią przedstawiciele Kopeksu. W poniedziałek z zarządu spółki obecny był tylko wiceprezes Zbigniew Danielak. Jednak przez cały dzień prowadził ważne negocjacje handlowe.
Kopex pojawił się na warszawskim parkiecie w 1998 roku. Uchodzi wśród niektórych analityków za tajemniczą spółkę. Oficjalnie zajmuje się eksportem maszyn, urządzeń i usług górniczych, buduje też tunele oraz eksportuje węgiel i koks. Ma też zezwolenie na handel materiałami wybuchowymi, bronią i amunicją oraz wyrobami i technologiami o przeznaczeniu wojskowym lub policyjnym. Zatrudnia kilkaset osób, większość na zagranicznych kontraktach. Od kilku lat dynamicznie zwiększa sprzedaż, zyski netto i wygrywa potężne - zwłaszcza zagraniczne - kontrakty.
Jednym z nich jest umowa z firmą Vincoal w Hanoi na modernizację trzech zagłębi węglowych w Wietnamie (jej wartość to - bagatela - 106 mln dol.). W najbliższym czasie Kopex otrzyma też spory zastrzyk gotówki (ok. 37 mln zł - równowartość połowy kapitałów własnych) ze sprzedaży pakietu 10,3 proc. akcji Górnośląskiego Banku Gospodarczego.
Umowę w tej sprawie Kopex podpisał w styczniu z zarejestrowaną na Kajmanach spółką inwestycyjną JNR Aquistions Ltd., zarządzaną przez Honourable Nathaniela Rotschilda.
Dalsze 1,2 mln zł Kopex miał zarobić na sprzedaży 12,4 proc. akcji znanej spółki detektywistycznej Konsalnet (przewodniczącym rady nadzorczej Konsalnetu jest Jerzy Konieczny, były szef UOP i szef MSWiA od końca grudnia 1995 do lutego 1996 r.). Zgodę na tę transakcję Kopex dostał jesienią zeszłego roku, ale potem nie informował, czy do niej doszło.