Historyczna reforma rynku cukru doprowadzi do spadku jego ceny i zamknięcia niektórych zakładów w Polsce. Bruksela liczy jednak na poparcie nowego polskiego rządu.
Jutro rozpoczyna się trzydniowe posiedzenie Rady Ministrów Rolnictwa UE. - Mam nadzieję, że wielogodzinne negocjacje doprowadzą do porozumienia w sprawie reformy rynku cukru - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Mariann Fischer-Boel, unijna komisarz rolnictwa.
Byłaby to zmiana reguł gry w sektorze niereformowanym od 40 lat, według Brukseli konieczna. -Cena cukru w Europie jest trzy razy wyższa niż średnia światowa. W świecie liberalizującego się handlu na dłuższą metę nie da się takiej sytuacji utrzymać - przekonuje duńska komisarz. Przypomina o wyroku Światowej Organizacji Handlu, który nakazał Unii ograniczenie dopłat do eksportu, oraz o wchodzącym w 2006 roku porozumieniu z 49 najbiedniejszymi krajami. Umowa "Wszystko oprócz broni" otwiera unijny rynek między innymi na tańszy cukier produkowany przez państwa Afryki i Ameryki Południowej.
Dla kogo walczymy
By uchwalić reformę, trzeba uzyskać zgodę większości państw Unii. Jeszcze w październiku sprzeciwiało się jej 11 państw, wśród nich Polska. - To zadziwiająca koalicja - uważa Fischer-Boel.
Nasz kraj jest bowiem jedynym w tej grupie, który - według przewidywań Komisji Europejskiej- po reformie utrzyma produkcję na poziomie zbliżonym lub nieznacznie niższym. Innym protestującym, np. Włochom czy Hiszpanii, grozi całkowita likwidacja branży cukrowniczej.
Reformę unijnego rynku cukru popierają cztery polskie stowarzyszenia zrzeszające producentów żywności. Według nich obniżka ceny cukru zwiększy konkurencyjność polskich produktów przetworzonych na rynkach zagranicznych.
We wtorek w Brukseli pierwszy raz pojawi się Krzysztof Jurgiel, nowy minister rolnictwa. Zarówno jemu, jak i przedstawicielom pozostałych państw Fischer-Boel przedstawi szczegóły dotyczące funduszu restrukturyzacyjnego, finansującegoskutki likwidowania zakładów. - To nieprawda, co powtarza się czasem w Polsce, że zagraniczna firma będzie mogła wziąć gotówkę z Brukseli, zamknąć fabrykę i wynieść się z Polski - twierdzi komisarz. Według niej założenia reformy, które ministrowie zobaczą we wtorek, określają, że każdy taki projekt będzie musiał zostać wynegocjowany z rządem i związkami zawodowymi.
Mniej o 40 procent
Reforma zakłada zmniejszenie ceny cukru o 39 procent, do 385,5 euro za tonę. Obecnie unijna cena jest ponad trzykrotnie wyższa niż stosowana na rynkach światowych (635 euro za tonę wobec 170 euro). Gwarantowana cena buraków cukrowych zostanie obniżona o 42,6 proc., do 25,05 euro za tonę.
To powinno doprowadzić do ograniczenia produkcji w UE z 20 do 15 mln ton rocznie. Zdaniem przedstawicieli Komisji produkcjęna poziomie zbliżonym do dzisiejszej zachowają kraje najbardziej konkurencyjne: Austria, Belgia, Francja, Niemcy, Holandia, Polska, Szwecja i Wielka Brytania. W pozostałych albo branża cukrownicza przestanie istnieć, albo jej działalność będzie bardzo ograniczona.
Właściciele zamykanych zakładów dostaną pieniądze na pokrycie kosztów społecznych, np. na odprawy. A rolnicy, którym uprawa buraków przestanie się opłacać, mogą liczyć na odszkodowania.
- Bez reformy i tak produkcja cukru spadnie, bo napłynie tani import - mówi Fischer-Boel. Podkreśla jednak, że za dwa -trzy lata, gdy okaże się, że trzeba zamykać zakłady lub likwidować uprawy, "nie będzie już pieniędzy ani na fundusz restrukturyzacyjny, ani na kompensaty dla plantatorów".
Redukcja cen miałaby być realizowana stopniowo przez dwa lata, począwszy od sezonu 2006/2007.