Anna Rogowska: W kwietniu 2012 roku zainaugurowana została akcja edukacyjna pod hasłem „Skuteczne zwalczanie przędziorków i pordzewiaczy w uprawach sadowniczych”. Kampania realizowana jest we współpracy z Instytutem Ogrodnictwa w Skierniewicach. Jest Pan jednym z koordynatorów akcji. Czy problem występowania przędziorków i pordzewiaczy jest rzeczywiście tak istotny dla polskich sadowników?
Zbigniew Dąbrowski: Owszem, jest to problem bardzo istotny, który w ostatnich latach nasila się coraz bardziej. Niestety znaczna część sadowników lekceważy ten problem, uważając, że tak mały szkodnik jak przędziorek czy pordzewiacz nie jest w stanie wyrządzić zbyt wielkiej szkody owocom. Tymczasem skutki obecności tych „niepozornych” szkodników w sadzie mogą być bardzo poważne, chociaż nie zawsze od razu widoczne. Żerowanie przędziorków prowadzi między innymi do osłabienia pąków, zmniejszenie fotosyntezy, gorszego wybarwiania jabłek, a w skrajnych przypadkach przekłada się nawet na zmniejszeniu plonu owoców. Nie wszyscy sadownicy wiedzą, że silnie zaatakowane drzewa są z reguły słabiej przygotowane do zimowania, co może mieć opłakane skutki w kolejnym sezonie. Jeszcze niedawno, 10 – 15 lat temu, sadownicy wykonywali zazwyczaj tylko 1 zabieg przeciwko przędziorkom. Obecnie, w sadach intensywnie prowadzonych, wykonywane są standardowo 2 zabiegi, a bardzo często istnieje konieczność wykonania nawet 4 do 5 zabiegów!
A.R.: Jakie straty w plonie mogą spowodować te roztocza?
Z.D.: Trudno precyzyjnie oszacować straty w wysokości plonu w uprawie jabłoni, ponieważ na wysokość plonowania wpływa bardzo wiele czynników, począwszy od wieku i stanu fizjologicznego drzew, poprzez technologię uprawy, zastosowane rozwiązania, np. nawadnianie lub jego brak, a skończywszy na występowaniu szkodników, w tym tak groźnych jak przędziorki i pordzewiacze. Szacuje się, że w uprawie jabłoni straty plonu wynikające z wymienionych wcześniej czynników mogą wynosić od kilku do kilkunastu procent. Żerowanie przędziorków i pordzewiaczy wpływa natomiast zdecydowanie na pogorszenie jakości zbieranych jabłek. Inaczej wygląda natomiast sytuacja w przypadku uprawy owoców miękkich, gdzie przędziorek potrafi bardzo istotnie wpłynąć na owocowanie, a tym samym na późniejszy zysk plantatora.
A.R.: Jakimi metodami sadownicy walczą z przędziorkami i na ile są to metody skuteczne?
Z.D.: Najczęściej sadownicy sięgają po preparaty chemiczne z grupy akarycydów. Do zwalczania jaj zimowych przędziorka owocowca coraz częściej stosuje się oleje parafinowe. Ich skuteczność w ograniczaniu populacji tego szkodnika jest wysoka, ale pod warunkiem, że zabieg będzie wykonany w optymalnym momencie i przy odpowiedniej pogodzie. Wracając do najpowszechniejszej metody walki z przędziorkami, czyli stosowania akarycydów, to jest ona bardzo skuteczna pod warunkiem prawidłowego jej prowadzenia. Aby zabieg był efektywny warto pamiętać o kilku ważnych zasadach, takich jak: właściwy dobór preparatu, uwzględniający specyfikę występującego gatunku szkodnika i jego fazy rozwojowej, prawidłowa technika wykonania zabiegu oraz ocena jego skuteczności. Przy okazji omawiania chemicznej metody zwalczania przędziorków chciałbym zwrócić uwagę na jeden ważny jej aspekt, o którym często zapominają sadownicy. Niestety bardzo często wykonując zabiegi insektycydowe plantatorzy używają preparatów nieselektywnych – zwalczając szkodniki niszczą przy okazji populację pożytecznych drapieżców, która w bardzo dużym stopniu pomaga utrzymywać populację przędziorka poniżej progu szkodliwości.
A.R.: Jakie są najczęściej popełniane błędy przez sadowników w walce z przędziorkami i pordzewiaczami?
Z.D.: Problemy ze zwalczaniem przędziorków i pordzewiaczy wynikają najczęściej z braku wiedzy na temat specyfiki tej grupy szkodników oraz z nieprawidłowej ochrony. Do pierwszej grupy błędów należy przede wszystkim zaliczyć trudności w rozpoznawaniu szkodników i ich stadiów rozwojowych oraz niedostateczną liczbę lustracji, zwłaszcza w okresach pogody sprzyjającej rozmnażaniu obu szkodników. Druga grupa problemów wynika ze słabej znajomości cech charakterystycznych stosowanych akarycydów, niewłaściwej techniki wykonywania zabiegów, zwlekania z decyzją o przeprowadzeniu zabiegu oraz braku kontroli skuteczności wykonanych zabiegów. Częstym problemem jest również brak lub nieprawidłowa rotacja akarycydów, co w konsekwencji przyspiesza selekcję ras odpornych szkodników.
A.R.: Wspomniał Pan o obniżonej skuteczności środków roztoczobójczych i konieczności rotacji preparatów. Oferta akarycydów jest dość uboga, jeszcze w tym roku zostaną wycofane dwie substancje aktywne służące do zwalczania tych szkodników. Jak w tej sytuacji mają sobie radzić sadownicy?
Z.D.: Na szczęście na rynku zostało jeszcze kilka produktów. Najważniejsze jest, aby każdy sadownik podejmując decyzję o wykonaniu zabiegu, pamiętał o rotacji preparatów, stosowaniu różnych grup chemicznych i odpowiednim doborze produktu.
A.R.: W ostatnich dniach otrzymali Państwo rejestrację nowego akarycydu - czy jego wprowadzenie na rynek zmieni trudna sytuację w jakiej znaleźli się sadownicy?
Z.D.: Rzeczywiście, w kwietniu br., po długim procesie rejestracji, otrzymaliśmy zezwolenie na wprowadzenie do obrotu nowego akarycydu. Sumo 10 EC – bo tak nazywa się ten produkt – wydaje się być bardzo pomocnym narzędziem do walki z przędziorkami i pordzewiaczami. Wynika to z kliku faktów. Po pierwsze zawiera zupełnie nową, nieobecną dotąd na polskim rynku substancję, pochodzącą z nowej grupy chemiczną – makrocyklicznych laktonów. Po drugie preparat wykazuje bardzo wysoką skuteczność w zwalczaniu roztoczy. Połączenie tych dwóch czynników dostarcza sadownikom produkt idealnie pasujący do większości programach ochrony akarycydowej.
A.R.: Na czym polega wyjątkowa skuteczność tego preparatu?
Z.D.: Sumo 10 EC jest akarycydem zwalczającym wszystkie stadia rozwojowe przędziorków. Co więcej nawet bardzo niska dawka preparatu powoduje bezpłodność samic. Jak już wspominałem preparat działa bardzo szybko. Jest również jedynym akarycydem spośród dostępnych na rynku, który na roślinie działa powierzchniowo i wgłębnie. Połączenie tych dwóch mechanizmów działania warunkuje większą skuteczność produktu.
A.R.: Jaki sposób działania rekomendowałby Pan sadownikom jako najbardziej skuteczny w walce z roztoczami?
Z.D.: Niestety nie mogę podać „złotej recepty” ponieważ każdy sad jest odrębnym miejscem bytowania populacji roztoczy, w każdym sadzie jest też inna sytuacja wyjściowa, np. w danym sadzie mogą nie występować jaja zimowe przędziorka owocowca, ale za to zimujące samice przędziorka chmielowca będą stanowić źródło problemów, a w innym sadzie, w tej samej miejscowości, sytuacja może być dokładnie odwrotna. Podstawą skutecznej walki z przędziorkami jest odpowiednia i bardzo dokładna lustracja.
A.R.: Jakie są dalsze plany rozwoju akcji edukacyjnej? Co organizatorzy planują w najbliższym czasie?
Z.D.: Z mojego doświadczenia wynika, że wiedza sadowników odnośnie specyfiki zwalczania przędziorków i pordzewiaczy jest często bardzo skromna. A temat nie jest łatwy. Stąd nasza inicjatywa, którą zamierzamy oczywiście kontynuować. W bieżącym sezonie planujemy rozpropagować specjalną ulotkę nt.: „Skutecznego zwalczania przędziorków i pordzewiaczy w uprawach sadowniczych”, którą dzięki pomocy specjalistów z Instytutu Ogrodnictwa w Skierniewicach udało nam się opracować. W kolejnym etapie chcielibyśmy zaangażować w akcję najważniejsze organizacje i media, z których pomocy korzystają sadownicy. Mamy nadzieję, że działania
prowadzone w ramach akcji edukacyjnej przyczynią się do pogłębienie wiedzy sadowników i przeniesienia jej do praktyki.Dziękuję za rozmowę.
8959997
1