Rok 2013 można zaliczyć do udanych, mimo iż był on wyjątkowo trudny dla polskich sadowników. Dlaczego sezon ten był udany? Przede wszystkim dlatego, że udało się uzyskać bardzo wysokie plony, zbliżone ilościowo do rekordowych z poprzedniego roku. Jednocześnie był to nietypowy rok – wyjątkowo długa zima, opóźniona wegetacja oraz bardzo duża ilość opadów w drugim kwartale i susza w kolejnym.
Tak, jak opóźnienie sezonu zostało przez rośliny szybko zniwelowane, tak stres wywołany nadmiernymi opadami deszczu znacznie pogorszył parametry jakościowe i ilościowe owoców. Ulewne deszcze powodowały lokalne zalania i podtopienia sadów, co skutkowało niedotlenieniem systemu korzeniowego drzew z powodu zachwianych stosunków powietrzno-wodnych, a w konsekwencji doprowadziło do zamierania i gnicia korzeni włośnikowych. Wielu sadowników aby ograniczyć, te negatywne skutki zastosowało kwasy humusowe, co dało dobre rezultaty. Osobną kwestią było wymywanie składników pokarmowych z gleby. Mineralne nawozy azotowe wysiane na początku okresu wegetacyjnego nie spełniały swojej funkcji, gdyż na skutego nadmiernych opadów deszczu dochodziło do wymycia zawartych w nich składników w głąb gleby. Aby temu zaradzić niektórzy sadownicy stosowali nawozy azotowe organiczne. Najlepiej sprawdziły się te o spowolnionym uwalnianiu azotu. W przypadku tych nawozów wymycie azotu zachodziło w znikomym stopniu, więc drzewa mogły swobodnie pobierać go z gleby. W sadach, w których stosowano tego typu rozwiązania raczej nie można było narzekać na złą kondycję drzew z powodu ograniczonej asymilacji.
Problemem w minionym sezonie było też przedwczesne opadanie liści u niektórych odmian jabłoni. Najczęściej spowodowane było to niedoborem magnezu /ze względu na jego wymycie z gleby/ albo zalaniem i uszkodzeniem system korzeniowego. W takiej sytuacji wskazane było podawanie dolistne magnezu wraz z koncentratem aminokwasowym.
Mijający rok zaliczamy do rekordowych zarówno pod względem liczby i nasilenia wysiewów zarodników parcha jabłoni, jak i liczby zabiegów wykonywanych przeciwko Venturia inaequalis. Sadownicy stosowali rozmaite metody walki z tą chorobą, niejednokrotnie przekraczając liczbę zabiegów preparatami typu IBE. Niestety, wyniki często nie były zadowalające. Muszę dodać, że jeszcze nigdy nie spotkałem się z takimi skrajnościami. Widziałem sady dobrze chronione, gdzie objawów parcha można było szukać z przysłowiową lupą, ale też nie brakowało sadów, które były chronione przy olbrzym nakładzie środków i czasu, a objawy parcha były widoczne na 98% owoców. Według mnie najefektywniejszym programem ochrony przed sprawcą parcha jabłoni był program oparty na zabiegach prewencyjnych, na tzw. „kanapkę” – zabiegi wykonywano zapobiegawczo przed spodziewanymi opadami i tuż po opadach, aby zabezpieczyć rośliny przed kolejnymi infekcjami. Niewątpliwie na efekty niektórych zabiegów wpłynęło zastosowanie organicznych wspomagaczy, na przykład koncentratów aminokwasowych, które znacznie zwiększały efektywność ochrony chemicznej. Szczególnie, gdy przed zapowiadanym deszczem mieliśmy mało czasu na wykonanie zabiegu i każda godzina była na wagę złota. Wówczas dodanie do cieczy roboczej aminokwasów ograniczało szybkie jej zmywanie z roślin i poprawiało przyswajalność substancji aktywnej. Jednym z produktów stosowanym w tym celu był koncentrat aminokwasowy NaturalCrop SL®. Innym, równie ważnym aspektem efektywnej ochrony, było łączne stosowanie środków kontaktowych i nawozów zawierających fosforynpotasu /działają pategenostatycznie, co znacznie podnosi efektywność ochrony chemicznej/.
Natomiast jeżeli chodzi o presję ze strony sprawców innych chorób, w tym sezonie nie miały one większego wpływu na plon. Natomiast w ochronie przed szkodnikami na ogół wystarczały standardowe zabiegi oparte na lustracjach i informacjach przekazywanych przez osoby zajmujące się ich monitoringiem.
Tak jak w drugim kwartale borykaliśmy się z opadami, tak w trzecim największym problemem były upały. Ten stres był kolejnym, który mógł negatywnie odbić się zarówno na ilości, jak i jakości owoców. W tym czasie warto było zastosować preparaty algowe i wspomniane już wcześniej koncentraty aminokwasowe. Oczywiście nie można było zapomnieć o dolistnym odżywieniu roślin wapniem, najefektywniejszym sposobem na dostarczenie go do owoców było zastosowanie nawożenia opartego na chlorku wapnia łącznie z koncentratem aminokwasowym. Dzięki takiemu połączeniu znacznie poprawiała się przyswajalność wapnia, a jednocześnie obniżało ryzyko wystąpienia oparzeń słonecznych na owocach. Najlepszy wynik, z jakim spotkałem się na terenie powiatu grójeckiego osiągnął Pan Sławomir Rzeźnicki, który oprócz programu chlorkowo-aminokwasowego, zdecydował się zastosować nawóz zawiesinowy Herbagreen® który to w swoim składzie oprócz wapnia zawiera wysoką dawkę krzemu, magnezu, żelaza i innych mikroelementów. Takie połączenie dało znakomity rezultat. A najwymowniejszy będzie efekt w postaci dobrze przechowanych owoców.
9321408
1