Czy zostanie nam chociaż tyle aby przeżyć? Z tym pytaniem sadownicy przystąpili do szacowania szkód spowodowanych przez mrozy. Wczoraj po raz pierwszy wyruszyła w teren komisja w gminie Błędów.
Straty to efekt dziesięciostopniowego mrozu, który wystąpił na początku maja. Państwo Sokołowscy z Bronisławowa przyznają, że tak duże straty ponieśli po raz pierwszy w życiu.
Danuta Sokołowska Bronisławów: - Rozmawiałam ze swoim ojcem co jest już w innym pokoleniu, to pamięta że w 53 roku był taki mróz ale kiedyś to były małe nasadzenia.
Niektórzy rolnicy próbowali walczyć z żywiołem – palono ogniska, włączano deszczownie. Na nic to się zdało bo w efekcie straty są jeszcze większe.
Rolnicy już pogodzili się z tym że zbiorów w tym roku nie będzie. Ale aby były one możliwe w przyszłym roku o sady trzeba dbać i pielęgnować je tak samo jakby na drzewach były owoce.
Z pierwszych raportów sporządzonych przez komisję wynika, że najbardziej ucierpiały sady wiśniowe i czereśniowe, ile zostanie jabłek na drzewach okaże się za kilka tygodni. Marek Mikołajewski, Urząd Gminy Błędów:
- Myślę że 10% uda się zebrać nie wiemy jeszcze w tym czasie gdyż nie ma jeszcze opadu świętojańskiego dopiero po opadzie będzie można określić czy z tego coś zostanie i będzie można to pielęgnować aż do zbiorów.
Sadownicy przyznają, że bardzo liczą na pomoc w postaci kredytów na odtworzenie produkcji. W przeciwnym razie wielu sadowników mogłoby stanąć na skraju bankructwa.
Ale nie wszystkie sady ucierpiały w takim samym stopniu. Im wyżej położony teren tym lepiej. Niestety takich miejsc jak to jest bardzo niewiele.