Pierwszy raz na unijnych zasadach ruszył skup interwencyjny zbóż. Zmiany są rewolucyjne, choćby dlatego, że teraz minimalna ilość zboża jaką rolnik może sprzedać to aż 80 ton. Dla części rolników to bariera nie do pokonania. Bardziej pomysłowi jednoczą się w grupy producenckie, by ziarno sprzedawać wspólnie.
Stanisław Piotrów z podprzemyskich Trójczyc zebrał 60 ton pszenicy. Wiedział,
jakie będą unijne wymogi, dlatego część zboża już sprzedał na wolnym rynku. To
samo zamierza zrobić z resztą ziarna.
– W tej chwili nie będę czekał
na lepszą cenę, tylko ze względu na to, że są płatności w banku i trzeba zakupić
paliwo i opony na zimę, będę musiał sprzedać pszenicę po obecnej cenie –
mówi pan Stanisław.
Takich problemów nie ma Janusz Herbut z
podjarosławskich Małkowic. Od lat powiększa i modernizuje swoje gospodarstwo. Ma
nie tylko suszarnię, ale także silos do przechowywania ziarna. Przechowuje w nim
200 ton kukurydzy. Nie będzie miał problemów z jej sprzedażą w ramach skupu
interwencyjnego. Już planuje jednak wraz z kilkunastoma innymi rolnikami,
stworzyć grupę producencką i wspólnie uprawiać pszenicę.
– Chcemy
wspólnie kupować nawozy, środki ochrony roślin, prowadzić wspólną agrotechnikę,
żeby była jednakowa dla wszystkich, żeby uzyskać jednolite zboże – mówi
Janusz Herbut.
Oprócz minimalnej ilości – 80 ton, zgodnie z nowymi
unijnymi zasadami, ziarno musi być także takiej samej jakości. Za tonę zboża,
które będzie spełniać wszystkie parametry, w pierwszym miesiącu skupu Agencja
Rynku Rolnego zapłaci 101,31 euro. Z każdym kolejnym miesiącem, aż do maja, cena
będzie się zwiększać o 0,46 eurocentów.