Prokuratura Rejonowa w Hajnówce, na wniosek Ekologów z Klubu "Gaja", wszczęła dochodzenie w sprawie wycięcia przez służby Lasów Państwowych kilkunastu starych dębów z terenu rezerwatu Lasów Naturalnych Puszczy Białowieskiej przy granicy z Białorusią.
Ekolodzy twierdzą, że wycięto kilkanaście drzew, które mogły mieć nawet po 200 lat, a ich pnie miały ponad półtora metra średnicy. Nie wiadomo dokładnie, kiedy drzewa wycięto. - Jeśli te wiadomości się potwierdzą, to zanosi się na duży skandal. Dowodzi to tego, że puszcza nie jest chroniona - mówi Stefan Jakimiuk ze Światowego Funduszu na Rzecz Przyrody WWF. Zastępca dyrektora Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku Piotr Zbrożek mówi, że drzewa miały od 60 do 110 lat, a akcja odbyła się w ramach utrzymania należytej widoczności na pasie granicznym, czego wymaga Unia Europejska.
Od pierwszego maja w Puszczy Białowieskiej przebiegać będzie fragment zewnętrznej granicy Unii. Wkrótce ma być tam montowany system elektronicznych czujników wrażliwych na ruch i temperaturę. Dyrekcja mówi, że nadleśnictwa poszerzają pas graniczny na zlecenie Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej, a drzewa są wycinane wszędzie tam, gdzie "wkraczają" na wymagany pas pustej przestrzeni rozdzielający stronę polską od białoruskiej. Widoczność musi być zachowana na szerokości 10 metrów, z czego 5 metrów po stronie polskiej.