Już w czerwcu powinna być podjęta decyzja w sprawie reformy unijnego rynku owoców i warzyw. Ale szansę na przegłosowanie korzystnych dla nas rozwiązań są niestety minimalne. Nasze postulaty popierają jeszcze tylko dwa kraje członkowskie.
Na forum Rady Ministrów Rolnictwa Unii Europejskiej poparłyby nas tylko Łotwa i Litwa. A oczekiwanie mamy bardzo duże. Przede wszystkim liczymy na dłuższą listę owoców i warzyw, które sprzedawane do zakładów przetwórczych korzystają z unijnej dotacji. Obecnie taką pomoc otrzymują tylko plantatorzy pomidorów. A oczekują jej także producenci jabłek, truskawek czy wiśni. Bruksela nie chce nawet o tym słyszeć. Zasadą reformy jest oddzielenie płatności od produkcji. A to oznacza, że taka forma pomocy w ogóle zniknie. Rząd lobbuje w tej sprawie. Wysłał już list ukazujący trudną sytuację sektora owoców i warzyw w Polsce.
- Komisja Europejska i inne kraje członkowskie, które zapoznały się z tym raportem nie pozostawią Polski samej z tym problemem i liczymy na solidarność w tym zakresie – mówi Waldemar Guba – ministerstwo rolnictwa.
Oburzenie plantatorów budzi zwłaszcza fakt, że Komisja Europejska zamierza zaoszczędzone na producentach pomidorów pieniądze rozdysponować między wszystkich rolników w kraju. Polska domaga się, aby zostały rozdzielone tyko między plantatorów. - Rzucając tę kwotę, dopłaty obszarowe, nie dając wsparcia tym producentom, praktycznie kończy się możliwość kończy się możliwość konkurencji z krajami, które wywalczyły te dopłaty. – mówi Andrzej Górczyński – KRIR.
Jest natomiast szansa, że z akceptacją spotkają się nasze pomysły na zmianę zasad rozdzielania pomoc finansowej dla wstępnie uznanych grup producenckich. – Chodzi nam o wyższe wsparcie i łatwiejsze procedury – dodaje Waldemar Gruba.
Komisja Europejska planuje także zwiększenie unijnego wsparcia dla grup producenckich. Po reformie to właśnie przez grupy ma przechodzić większość pomocy dla sektora owoców i warzyw.