Aż pięciokrotnie powinna zwiększyć się produkcja biopaliw w Polsce i to już za kilka lat - tak przynajmniej zakładają unijne wytyczne. Tymczasem jak na razie do wytwarzania biododatków nie są przygotowani ani rolnicy ani przedsiębiorcy. Czy zdążymy na czas?
Jak na razie produkcja biopaliw w Polsce odbywa się na nie wielką skalę. Jedynym ich wytwórcą jest rafineria w Trzebini, która całość swoje produkcji sprzedaje do Niemiec. Zapotrzebowanie np. na estry rzepakowe jest małe, bo ustawę wprowadzającą obowiązek dolewania biokomponentów do benzyn zawetował prezydent. Tymczasem zgodnie z unijnymi zaleceniami do 2010 roku 5,75% energii zużywanej w transporcie powinno pochodzić właśnie z biopaliw.
O tym, że przed paliwami z dodatkami np. estrów rzepakowych lub alkoholu nie uciekniemy, wiedzą także przedsiębiorcy. Jednak, jak na razie, nikt się nie śpieszy, aby inwestować w fabryki biopaliw.
Problemem jest także wielkość produkcji rzepaku. Jeżeli chcielibyśmy osiągnąć zakładany przez Bruksele poziom zawartości biododatków w paliwach, okazało by się, że nasion rzepaku jest po prostu za mało.
Jednak do tego trzeba czasu oraz zachęt ze strony rządu, których jak na razie nie ma. Przedsiębiorcy uzależniają rozpoczęcie na szeroką skalę produkcje biopaliw od ustawowego wprowadzenia ulg podatkowych.