Walonia i Luksemburg nie chcą upraw genetycznie modyfikowanych
31 marca 2009
Kolejne europejskie państwo - i region - przyłączają się do koalicji przeciwników upraw genetycznie modyfikowanych. Od wtorku w Luksemburgu nie można uprawiać kukurydzy genetycznie modyfikowanej MON 810, produkowanej przez amerykański koncern Monsanto. Tym samym Luksemburg dołączył do Austrii, Grecji, Węgier i Francji, które już od dawna nie pozwalają uprawiać na swoim terytorium MON810.
Co prawda Komisja Europejskie twierdzi, że taki zakaz jest nielegalny, sprzeczny z unijnym prawem - ale ostatnio (2 marca) Brukseli nie udało się przeforsować tego stanowiska na forum unijnej Rady.
Kukurydza C Yali Shi
Na mniej zdecydowany (ale też czytelny) krok zdecydowała się Walonia, jeden z regionów Belgii.
Władze Walonii nie chcą wchodzić w spór z Komisją Europejską i dlatego nie wprowadzają u siebie "oficjalnego" zakazu upraw GMO. Ale wprowadzą szereg drakońskich obostrzeń. Przykładowo, rolnik który chce u siebie zasiać kukurydzę MON810 będzie musiał publicznie podać lokalizację działki, wytyczyć 600 m "pas ochronny" (oddzielający od innych upraw) i dodatkowo jeszcze płacić na fundusz odszkodowań dla rolników, których uprawy "naturalne" zostaną zanieczyszczone przez GMO.
Uwaga na marginesie, nr 1. Bardzo podobne rozwiązania - nie będące formalnie "zakazem", ale faktycznie mające ten sam skutek - są w polskiej ustawie o GMO, przygotowanej pod kierownictwem ministra środowiska Macieja Nowickiego.
Uwaga na marginesie nr 2. Proszę sobie wyobrazić reakcję PiS na propozycję, by w Polsce regiony też samodzielnie mogły ustalać swoją politykę rolną...