Znów poszło o GMO. Blisko 20 działaczy i sympatyków organizacji Greenpeace protestowało w poniedziałek, 5 października br. na polu kukurydzy w pobliżu wsi Lubomia nieopodal Raciborza w woj. śląskim. Podobno zasiew rosnącej tam genetycznie zmodyfikowanej kukurydzy nie został zgłoszony do rejestracji w Ministerstwie Środowiska. Ekolodzy złożyli zawiadomienie w prokuraturze.
Rolnik, który przyjechał na miejsce protestu, przekonywał, że na polu rośnie czysta, legalnie kupiona kukurydza. Ekolodzy mówili jednak, że przeprowadzony przez nich test paskowy wykazał, że jest to genetycznie zmodyfikowana odmiana kukurydzy MON 810.
Kilkugodzinna akcja, w której uczestniczyli m.in. działacze z Polski, Węgier i Niemiec doprowadziła do zabezpieczenia dowodów "przestępstwa". Przybyli na pole wezwani policjanci zabezpieczyli miejsce protestu, spisali dane jego uczestników, a policyjny technik - przy pomocy ekologów - pobrał próbki roślin do dalszych badań.
Ekolodzy informowali policjantów, że w okolicy znaleźli kilka pól nielegalnie obsianych zmodyfikowaną genetycznie kukurydzą. Warto przy tym wiedzieć, prawo unijne dopuszcza uprawę modyfikowanej kukurydzy MON 810. Rolnicy kupują ziarno w Czechach, po czym wysiewają w Polsce, z reguły nie zgłaszając tego w Ministerstwie Środowiska. Czynią tak, by ominąć obowiązujący w Polsce zakaz obrotu nasionami roślin zmodyfikowanych genetycznie. Greenpeace apeluje więc o jak najszybsze wprowadzenie zakazu upraw zmodyfikowanej genetycznie kukurydzy w naszym kraju. Według danych tej organizacji, w ub. roku w Polsce obsianych GMO było 3 tys. hektarów pól.