MERCOSUR1
TSW_XV_2025

Małe i średnie - bez GMO

12 czerwca 2009
"Jedynie małe i średnie, sprawdzone i przetestowane, zrównoważone i przyjazne środowisku gospodarstwa rodzinne mogą zapewnić przyszłość ludzkości. Polska jest wiodącym przedstawicielem tego modelu rolnictwa w Europie - ale wydaje się, że ma zamiar zmarnować ten skarb" - uważa Sir Julian Rose - prezes Międzynarodowej koalicji dla Ochrony polskiej Wsi - ICPPC.

Opinie tę podzielają nie tylko działacze Koalicji "Polski wolnej od GMO", działającej niewiele ponad rok, ale w skład której wchodzi już ponad 350 organizacji, stowarzyszeń i specjalistów. Przyłączają się do nich także przedstawiciele nauki. Dr hab. Ewa Rembiałkowska, prof. SGGW, kierowniczka Zakładu Żywności Ekologicznej na Wydziale Nauk o Żywieniu Człowieka i Konsumpcji podkreśla, że wiele badań i obserwacji wskazuje na poważne zagrożenie ze strony GMO dla rolnictwa tradycyjnego i ekologicznego a właśnie te dwa działy rolnictwa są naszą kartą atutową w Europie. Dlatego wzorem innych, mądrych krajów unijnych - zdaniem prof. Rembiałkowskiej - powinniśmy w Polsce wprowadzić natychmiastowy zakaz uprawy kukurydzy Mon810. Tylko w ten sposób możemy uratować wysokie walory polskich obszarów wiejskich i produkowanej tam żywności.

     
     
     


Dlaczego podnoszone jest wielkie larum? Ponieważ, zdaniem działaczy ekologicznych, złożona przez polski rząd na forum Komisji Europejskiej propozycja ustawy "Prawo o organizmach genetycznie zmodyfikowanych" świadczy o wycofaniu się z wcześniejszych ustaleń, według których nasz kraj miał pozostać obszarem wolnym od GMO. Okazuje się bowiem, iż według postanowień ustawy procedura tworzenia stref wolnych od GMO jest niejasna, zbyt skomplikowana i kosztowna.

Dopuszcza możliwość tylko wybiórczego tworzenia stref wolnych od GMO przez rolników w sytuacji, gdy deklaracje sejmików wojewódzkich wnoszą o tworzenie stref na obszarach całych województw. W latach 2004-2006 wszystkie sejmiki wyraziły swój mocny sprzeciw przeciwko GMO w uchwałach i rezolucjach opowiadając się za przekształceniem wszystkich województw (czyli całej Polski) w strefy wolne od GMO.

W Polsce do dzisiaj nie ma zgodnych z przepisami Unii Europejskiej uregulowań prawnych dotyczących stosowania organizmów genetycznie zmodyfikowanych, zwłaszcza w rolnictwie. Nie istnieją żadne regulacje prawne gwarantujące jakiekolwiek odszkodowania za straty spowodowane krzyżowym przepyleniem lub mechanicznym zanieczyszczeniem produktów ekologicznych przez GMO.

Na co w szczególności zwracają uwagę eksperci? Że nie jest możliwa koegzystencja upraw GM z uprawami tradycyjnymi i ekologicznymi. Nie istnieją żadne możliwości zastosowania skutecznych stref buforowych oraz oddzielenia plantacji roślin GMO od gatunków konwencjonalnych, tradycyjnych czy ekologicznych, uprawianych od wielu pokoleń, przystosowanych do warunków glebowych i klimatycznych.

W USA po 10 latach stosowania roślin GM zanieczyszczenie upraw tradycyjnych sięga 80%, pomimo że obiecywano rolnikom, iż nie będzie większe niż 1%. Jakie są inne zagrożenia? Na przykład to, że skażenie biologiczne zasiewami upraw GMO przyniesie w niedalekiej przyszłości kres produkcji żywności wolnej od GMO. W bardziej radykalnej formie : "Nowy projekt ustawy o GMO to dla rolnictwa ekologicznego i tradycyjnego wyrok śmierci" - wyraża Danuta Pilarska - rolniczka ekologiczna, nominowana do rady Rolnictwa Ekologicznego przy ministrze rolnictwa, prezeska Związku Zawodowego Rolników Ekologicznych św. Franciszka z Asyżu. Jej zdaniem rolnik będzie pozbawiony wyboru produkowania żywności, która chce sprzedawać i spożywać. Brak informacji o zagrożeniach GMO spowoduje konflikty na wsi i procesy sądowe, które są bardzo kosztowne. Rolników nie będzie na to stać. Tymczasem, zdaniem rolniczki, rząd i ministrowie mówią o Polsce ekologicznej i wolnej od GMO a wprowadzają przepisy, które otwierają Polskę na komercyjne uprawy GMO. Niezrozumiałe jest to szczególnie w sytuacji, kiedy rządy Francji, Grecji, Węgier, Włoch, Luksemburgu, Austrii i ostatnio Niemiec wprowadziły wyraźne, jednoznaczne zakazy uprawy roślin genetycznie zmodyfikowanych, chroniąc w ten sposób rolników, konsumentów i środowisko naturalne.

Podobnego zdania jest prof. dr hab. Tadeusz Żarski z Katedry Biologii Środowiska Zwierząt SGGW, który zaznacza, ze już sama możliwość negatywnych skutków dla ludzi i zwierząt przemawia za niedopuszczeniem w najbliższych latach ryzykownej innowacji jaka są pasze i żywność GM oraz powstrzymywaniem się od niepotrzebnego traktowania Polski jako laboratorium a Polaków jako króliki doświadczalne. A wprowadzenie do obrotu i uprawy roślin GMO na teren Polski zagraża głównym priorytetom w rozwoju polskiego rolnictwa i strategii eksportu naszych produktów rolnych. Tradycyjne gatunki i stare odmiany roślin to nasze bogactwo biologiczne, które Polska wniosła do zubożonej przyrodniczo poprzez masowe stosowanie chemizacji rolnictwa w krajach zachodniej Europy. - Konkurentom zagranicznym może zależeć na wymuszeniu na Polsce zgody na uprawy GMO, aby podważyć nasz atut czystej, ekologicznie i genetycznie żywności - mówi profesor.

Z jakimi realnie zagrożeniami możemy się spotkać po wejściu w życie proponowanej ustawy? Może nastąpić przenoszenie cech roślin GM na rośliny nie-GM tego samego gatunku lub gatunków pokrewnych, co okresla się mianem hybrydyzacji. Hybrydyzacja następuje na drodze przepylenia (zapylenia roślin nie-GM pyłkiem roślin przenoszonym przez wiatr lub owady). Proces ten eliminuje naturalne odmiany roślin przystosowanych do swoich naturalnych warunków terenowych, gleby i klimatu, a także narusza prawa rolników do stosowania upraw konwencjonalnych i ekologicznych. Warto przy tym zauważyć, że odnotowano zjawiska przepylenia cechy herbicydooporności na spokrewnione chwasty. Stwarza to nowe problemy dla rolnictwa - powstają nowe odmiany wyjątkowo odpornych chwastów (tzw. superchwasty). A w rolnictwie ekologicznym zabronione jest stosowanie organizmów GMO. Bliskie sąsiedztwo upraw GMO oznacza bezpośrednie zagrożenie dla rolnika ekologicznego. W świecie znane są już bardzo przykre skutki takiego sąsiedztwa. Np. w USA i w Kanadzie wielu rolników ekologicznych zbankrutowało wskutek sąsiedztwa upraw transgenicznych.

Żeby było śmieszniej, albo tragikomiczne może się zdarzyć w przyszłości, że po opanowaniu naszego kraju przez rośliny i organizmy zwierząt genetycznie zmodyfikowane do rolników może zgłosić się komisja, która stwierdzi, że ta świnia ma ICH kod i rolnik jest "piratem", a wszystkie prosiaki należą do korporacji, bo taka jest treść patentu genetycznego, który ma na dodatek krótki i nader ogólny kod. Dokładnie takie sceny już dziś rozgrywają się na farmach w USA, Kanadzie i Argentynie. Potężne korporacje wprowadzające GMO oskarżaj wielu farmerów, że ich plantacje, ich zwierzęta mają fragmenty DNA opatentowanych odmian. Przy czym oskarżani farmerzy nigdy nie stosowani odmian GMO a do zanieczyszczeń dochodziło przypadkiem (z sąsiedniego pola) lub celowo, jak w przypadku Argentyny.

POWIĄZANE

W odpowiedzi na wniosek Zarządu Krajowej Rady Izb Rolniczych z 14 sierpnia 2024 ...

W najnowszym raporcie ESG można znaleźć szczegółowe informacje dotyczące m.in. d...

Komisja Europejska zezwoliła wzeszłym tygodniu, 26 stycznia 2024r. na stosowanie...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)Pracuj.pl
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę