Pomimo problemów z importem śruty sojowej, oczekiwaniem na wpisanie jej na tzw. zieloną listę odpadów, sytuacja powinna się niebawem ustabilizować. Ceny śruty gwałtownie spadają, ale nie w Kujawsko-Pomorskiem.
Na początku listopada cena tony śruty sojowej gwałtownie poszła w górę, o 250-400 zł. Podwyżki najbardziej dotknęły drobiarzy i producentów trzody. Importerzy twierdzili, że stało się tak, ponieważ minister środowiska wpisał śrutę na "czarną listę" odpadów i na granicach zaczęto wymagać od nich zezwoleń na jej przywóz do kraju. W Ministerstwie Środowiska zapewniano wówczas, że śruta niebawem znajdzie się na tzw. zielonej liście i zezwolenia nie będą potrzebne.
Niebawem minie miesiąc, a śruty nie ma na "zielonej liście". - Uzgodnienia międzyresortowe w tej sprawie trwają - powiedział nam wczoraj Włodzimierz Garczyński, naczelnik Wydziału Transgenicznego Przemieszczania Odpadów w Ministerstwie Środowiska. - Są zaawansowane. Zbieramy opinie innych resortów. Importerzy występują o zezwolenia i otrzymują je bez żadnych problemów.
Wygląda na to, że sytuacja może rozwiązać się sama, bez pomocy ministerstwa. Importerzy powoli przyzwyczajają się do nowych procedur i do Polski trafia coraz więcej śruty sojowej. Jej ceny z dnia na dzień spadają.
Cezary Zawiślak, producent drobiu i trzody chlewnej z Serocka, czeka na transport śruty sojowej, którą kupił w polskim porcie po 1250 zł za tonę. Tymczasem w firmach sprzedających na terenie woj. kujawsko-pomorskiego pasze i komponenty paszowe, nie dość, że ceny nie spadają, to jeszcze nieznacznie rosną. Tutaj za tonę śruty sojowej trzeba zapłacić średnio od 1400 do 1550 zł. Wszystko dlatego, że rolnicy w listopadzie robili tylko najpotrzebniejsze zakupy i czekali na spadek cen. Teraz stracić mogą na tym firmy, bo obniżka jest nieuchronna.