Anglicy chcą "polskiej wsi". Takie wnioski można wyciągnąć po lekturze manifestów i oświadczeń angielskich działaczy prących do powrotu do natury i rolnictwa ekologicznego. Manifestują: "Zglobalizowany, energochłonny agrobiznes, niewolnictwo rolników oraz chemia i GMO na talerzach? Czy 'nowa era rolnictwa' czyli proekologiczne, tradycyjne, nisko-energetyczne (zużywające minimalne ilości paliw i środków chemicznych) rolnictwo?" Oczywiście odpowiedź jest jednoznaczna - ta druga droga stanowi rozwiązanie - krzyczą zgodnie Anglicy i kreślą plany, na podstawie których chcą zrobić rewolucję w swoim rolnictwie.
Jaką rewolucję? Aby poznać odpowiedź, wystarczy przyglądnąć się polskiej wsi. Anglicy chcą zwiększyć liczbę rolników 10 razy. Obecnie mają około 300 000 - czyli chcą mieć znowu około 3 milionów. Dlaczego? Produkcja dobrej jakości żywności wymaga większego nakładu pracy, trzeba więcej rąk do pracy. Poza tym chcą być w dużej mierze samowystarczalni w zakresie produkcji żywności a małe gospodarstwa/jednostki są bardziej wydajne.
W Polsce mamy około 2 mln rolników i cały czas nam się wmawia, że to stanowczo za dużo, że trzeba zredukować liczbę do pół miliona (o takim planie wiem z osobistego spotkania z przedstawicielami z wydziału ds. rolnictwa w UE), że trzeba stosować więcej chemii i koniecznie GMO,bo w przeciwnym razie grozi nam głód. To tak perfidne kłamstwa, że za samo ich promowanie należy się kara.
Anglicy chcą także zmniejszyć przeciętny wiek rolnika; odmłodzić rolnictwo i podnieść status zawodu rolnika. Jak to określili Anglicy 'zrobić go seksi'; tak aby przyciągnąć młodych. O co chodzi? Średnia wieku angielskiego rolnika dobija do sześćdziesiątki podobnie jest zresztą w innych bogatych materialnie krajach. W Polsce średnia wieku rolnika to 47 lat, więc jesteśmy w dużo lepszej sytuacji. Te i inne spostrzeżenia z pobytu w Anglii przesłali PPR.pl działacze Koalicji "Polska wolna od GMO".