Zaledwie jeden zakład mleczarski uzyskał tymczasowe prawo eksportu na teren Federacji Rosyjskiej. Reszta firm może tylko zaciskać zęby z bezsilności i liczyć straty. Dzisiaj w Brukseli sprawą zajmą się unijni ministrowie rolnictwa, ale nic nie wskazuje na to, aby embargo na polski nabiał zostało cofnięte wcześniej jak w połowie przyszłego miesiąca.
Dla spółdzielni mleczarskiej Spomlek z Radzynia Podlaskiego jeszcze w zeszłym roku eksport do Rosji był sporym źródłem dochodów. Dochodów, które z początkiem września przestały płynąć, gdyż Rosjanie wprowadzili embargo na polski nabiał.
Polskie mleczarnie zostały skontrolowane przez rosyjskich weterynarzy jeszcze w listopadzie. Do dzisiaj nie znane są wyniki tej wizyty, a miała ona zadecydować, które z 75 mleczarni uzyskają licencje eksportowe. Strona rosyjska twierdzi, że jej służby nadzoru weterynaryjnego przechodzą właśnie reformę, która zakończy się dopiero w połowie lutego i dopiero wtedy zostanie podjęta decyzja, które firmy mleczarskie będą mogły handlować z Rosją.
Takie tłumaczenia nie zadowoliły strony polskiej. Minister rolnictwa zaproponował, aby przynajmniej 10 największych mleczarni uzyskało tymczasowe licencje eksportowe. Rosjanie zgodzili się pod warunkiem, że takie firmy przyjmą na swój koszt stałych rezydentów weterynaryjnych, którzy na miejscu będą kontrolować wysyłkę do Rosji.
Ponieważ nasze ustalenia z Rosją nie są przez Moskwę respektowane na wniosek Polski sprawą handlu artykułami rolno-spożywczymi zajmą się dzisiaj unijni ministrowie rolnictwa. Wcześniej próbę rozwiązania problemu podjął szef resortu rolnictwa. Wojciech Olejniczak spotkał się w piątek z rosyjskim ministrem rolnictwa Aleksiejem Gordiejewem w Berlinie podczas targów Grune Woche. Rozmowy nie przyniosły jednak skutku.