OPOLAGRA_2025
AgroShow_05_2025_Zielone

Trwa wojna nabiałowa

5 września 2005

Tani ser z Europy Zachodniej zalewa nasz rynek. - To nie ser, to wyrób seropodobny, zawierający łój lub tłuszcze roślinne - alarmuje Waldemar Broś, wiceprezes Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich.

W pierwszym półroczu import sera tzw. dojrzewającego, potocznie nazywanego żółtym, był 6,5 raza większy niż w takim samym okresie zeszłego roku. Przez sześć miesięcy do naszego kraju sprowadzono przeszło 17 tys. ton sera. W pierwszym półroczu 2004 r. było to niespełna 2,7 tys. ton. Sery stanowią obecnie aż 53 proc. całego importu nabiału do Polski.

Mleczarzy najbardziej niepokoi fakt, że cena serów, sprowadzanych głównie z Niemiec i Holandii, jest niezrozumiale niska. Prezes Broś zauważa, że importowany ser kosztuje 1,1 - 1,22 euro za kg, czyli najwyżej 4,8 zł. - Nie da się wyprodukować sera dojrzewającego taniej niż za 2,5 euro za kg - mówi wiceprezes. Najbardziej popularne sery - typu Gouda, Podlaski, Morski, kosztują w hurcie 10,5 - 11 zł za kg.

Potwierdza to Dariusz Sapiński, prezes Spółdzielni MleczarskiejMlekovita w Wysokiem Mazowieckiem. - Sprzedajemy ser hurtownikom za ok. 12 zł za kg. Obaj nie mają wątpliwości, że importowane sery zamiast naturalnych tłuszczów zawierają łój lub tłuszcze roślinne. - To nie jest ser - mówi Sapiński. Wiceprezes Broś zauważa, że aż 94 proc. importu tanich serów pochodzi z krajów tzw. starej Unii, gdzie cena mleka jest o 30 proc. wyższa niż w Polsce, dlatego pełnowartościowe sery również powinny być droższe niż te krajowej produkcji.

Na razie fala importu taniego sera spowodowała, że ceny na polskie produkty spadły nawet o 10 proc. w porównaniu do roku ubiegłego. - Jak tak dalej pójdzie, to mleczarnie, by obniżyć koszty, będą mniej płacić dostawcom mleka - mówi Waldemar Broś. Nie wyklucza, że wojna na rynku serów może doprowadzić do tego, że również polskie mleczarnie zaczną zmieniać składniki mleka, wykorzystując tłuszcze roślinne, a więc produkować niepełnowartościowe sery.

Wiadomo, że technologię do takiej produkcji oferuje już naszym producentom firma ze Szwecji. - Z tego, co wiem, na razie nikt nie skorzystał z tej oferty, ale nasz związek obejmuje tylko 75 proc. producentów nabiału. Pozostali to duże firmy, często z zagranicznym kapitałem, i nie wiem, jakie są ich plany - wyjaśnia wiceprezes Broś.

Dla naszych mleczarni wojna serowa może okazać się trudna do wygrania, bo polski konsument wciąż jest biedny i najważniejszym kryterium wyboru produktu jest dla niego cena. - W naszym kraju brakuje polityki ochrony własnego rynku - komentuje prezes Sapiński. Jego zdaniem np. Francuzi nigdy nie pozwoliliby, aby seropodobne produkty zalewały ich rynek. - My otworzyliśmy się w pełni na europejskie produkty i nikt nie kontroluje, czym truje się polskiego konsumenta - mówi Sapiński. Wiceprezes Broś radzi zaś klientom, by kupując tani ser, sprawdzili na etykiecie, jakie tłuszcze produkt zawiera.

Polska pod względem produkcji serów zajmuje szóste miejsce w świecie. W ubiegłym roku nasze mleczarnie wytworzyły ok. 220 tys. ton sera dojrzewającego. W tym roku produkcja będzie o ok. 20 tys. ton większa.


POWIĄZANE

Spółdzielnia Mleczarska Ryki, jeden z wiodących producentów serów dojrzewających...

Przyspieszone tempo wdrażania regulacji CSRD (Corporate Sustainability Reporting...

Małgorzata Cebelińska, Wiceprezes Zarządu Spółdzielni Mleczarskiej Mlekpol, wzię...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)Pracuj.pl
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę