Rząd prowadzi rozmowy w sprawie zniesienia systemu kwotowania produkcji mleka. Mleczarze mówią: czemu nie? Ale przyznają, że takie rozwiązanie niesie ze sobą także wiele zagrożeń.
Po co Unia Europejska administracyjnie ogranicza produkcję mleka? Po to, aby państwa członkowskie nie wytwarzały go zbyt wiele, a jego ceny nie były zbyt niskie.
Problem w tym, że wynegocjowana trzy lata w Kopenhadze kwota jest dla Polski zdecydowanie za mała. W efekcie rolnicy już dwa lata po wstąpieniu do Unii będą musieli zapłacić kary za przekroczenie limitów.
W dalszej perspektywie oznaczać to będzie zahamowania rozwoju mleczarstwa, a także import takich artykułów. Krajowa produkcja nie zaspokoi bowiem rosnącego spożycia.
System kwotowania produkcji na mocy ostatniej reformy Wspólnej Polityki Rolnej ma funkcjonować do 2014 roku. Polska chce, aby zmiany nastąpiły wcześniej. Jeżeli nie dogadamy się w sprawie zwiększania limitów dla polskich rolników to będziemy żądać od Unii ich likwidacji. Branża mleczarska nie widzi innego wyjścia.
W przypadku takiego rozwiązania są jednak i spore niebezpieczeństwa. Unijne regulacje na rynku mleka to nie tylko ograniczanie jego produkcji, ale także wspieranie. Przemysł mleczarski w zeszłym roku otrzymał z unijnej kasy pomoc rzędu 200 milionów złotych.
Trudno się dziwić, że branża chce zmian, ale przeprowadzanych bardzo ostrożnie.