Rolnicy, którzy chcą nadal handlować mlekiem, powinni jak najszybciej wystąpić do Agencji Rynku Rolnego o tzw. indywidualną kwotę mleczną, przyznawaną w ramach ogólnej kwoty mlecznej wynegocjowanej przez polski rząd z Unią Europejską.
Jeśli do końca października rolnicy nie złożą prawidłowo wypełnionych wniosków, w przyszłym roku nie będą mogli sprzedawać mleka ani do mleczarni, ani na bazarach, zaś za nielegalny obrót będzie groziła odpowiedzialność karna. Pozbawieni będą również możliwości uzyskania dopłat, przewidzianych w ramach Wspólnej, Polityki Rolnej. Czasu jest mało.
Podczas ubiegłorocznego grudniowego szczytu w Kopenhadze strona polska wynegocjowała ogólną kwotę mleczną - czyli ilość mleka, którą polscy producenci będą mogli wprowadzić do obrotu po naszym dołączeniu do wspólnoty i do produkcji którego od 2005 r. Unia będzie dopłacać. Jest to 8,5 mln kg sprzedaży hurtowej i 464 tys. ton sprzedaży detalicznej rocznie.
W tej chwili terenowe oddziały Agencji Rynku Rolnego starają się zebrać od rolników jak największą liczbę prawidłowo wypełnionych wniosków o przyznanie indywidualnej kwoty mlecznej.
W Małopolsce dostawców hurtowych - czyli takich, którzy dostarczają mleko do mleczarni - jest około 26 tysięcy. Do tej pory wnioski złożyło 2 200. W większości są one wypełnione poprawnie, bo - jak podkreśla Bogusław Wiśniewski, kierownik Sekcji Mleka w małopolskim oddziale Agencji Rynku Rolnego - agencja przeszkoliła przedstawicieli mleczarni w Małopolsce, którzy potem pomagali wypełniać formularze dostawcom.
Producenci hurtowi, aby uzyskać kwotę mleczną, muszą dostarczyć dokument potwierdzający posiadanie gospodarstwa rolnego, np. zaświadczenie z urzędu gminy, nakaz płatniczy za 2003 r. wraz z aktualną polisą ubezpieczeniową oraz podpisać wniosek wypełniony przez mleczarnię. Do wniosku muszą dołączyć zaświadczenie o ilości mleka sprzedanego w roku referencyjnym (tj. od 1 kwietnia 2002 r. do końca marca br.).
Liczby dostawców bezpośrednich - czyli sprzedających mleko na bazarach, do ciastkarni, restauracji itp. - nie sposób oszacować. Dotąd wnioski o kwoty mleczne na rok przyszły złożyło tylko 513 spośród nich; formularze pobrało z agencji ponad 11 tysięcy osób.
Dostawcy ci do wniosku muszą dołączyć zaświadczenie, potwierdzające posiadanie przez nich gospodarstwa rolnego oraz dokumenty sprzedaży, np. faktury zaświadczające o ilości sprzedanego mleka w roku referencyjnym. Jeśli takowych nie posiadają - co zdarza się dość często - powinni wpisać do wniosku ilość hodowanych przez siebie krów; na tej podstawie agencja wylicza kwotę mleka, oddaną przez nich w roku referencyjnym do sprzedaży bezpośredniej.
Rolnicy boją się jednak, że jeśli wpiszą do oświadczenia ilość faktycznie sprzedanego mleka, to wówczas do ich skóry dobierze się fiskus. Jest to zapewne jedna z przyczyn, dla których do agencji napłynęło dotąd tak niewiele wniosków od dostawców bezpośrednich. Ich obawy są jednak bezpodstawne: nic nie wiadomo bowiem o skierowanej przeciwko ich interesom zmianie przepisów, zaś w myśl obecnych płacą jedynie podatek rolny od powierzchni gospodarstwa (ilość sprzedanego mleka nie ma tutaj żadnego znaczenia).
Do końca listopada dyrektorzy oddziałów ARR muszą przekazać do warszawskiej centrali dane ze swojego województwa. Natomiast każdy rolnik decyzję o przyznanej mu wysokości kwoty mlecznej musi otrzymać do końca stycznia przyszłego roku.
ARR przed przyznaniem kwoty będzie badała wyłącznie ilość mleka sprzedanego w roku referencyjnym oraz zawartość w nim tłuszczu, natomiast warunki sanitarno-weterynaryjne udoju - określone przez Unię Europejską - będą badały służby weterynaryjne, ale w późniejszym terminie.
Bardzo ważne jest to, że uzyskana kwota mleczna jest papierem wartościowym i - jeśli rolnik otrzyma ją od ARR, ale ostatecznie nie zdoła spełnić norm weterynaryjno-sanitarnych - będzie mógł tę kwotę wydzierżawić lub sprzedać tym, którzy normy te spełnią; starania o kwotę mleczną powinni podjąć zatem nawet ci rolnicy, którzy już dziś wiedzą, że nie sprostają regułom stawianym przez UE.