Są coraz więksi ale jest ich coraz mniej. Mimo to w porównaniu z zachodnioeuropejskimi konkurentami wypadają blado. Proces konsolidacji przemysłu mleczarskiego przebiega powoli i wciąż się o przeszkody.
Wszystko zaczęło się dynamicznie zmieniać po wejściu do Unii Europejskiej. Od tego czasu liczba mleczarni spadła o 15%. Liderami w procesie konsolidacji są trzy firmy grajewski Mlekpol, Mlekovita z Wysokiego Mazowieckiego oraz Polmlek z Olsztyna.
Mlekpol i Mlekovita walczą teraz o największego eksportera mleka w kraju spółdzielnię w Ostrołęce. Polmlek przyłączył właśnie trzy kolejne zakłady. Liderzy uważają, że łączenie się w większe podmioty to w czasach spadku cen mleka najlepsza metoda poprawiania wyników finansowych.
Ale i tak mimo rywalizacji Mlekpolu i Mlekovity, którym po pietach depcze Polmlek, obraz branży nie jest najlepszy. W kraju cały czas działa około 300 mleczarni. To zbyt dużo, aby skutecznie walczyć z zagraniczną konkurencją.
Co stoi na przeszkodzie do łączenia się firm? Na przykład unijne przepisy. Zgodnie z nimi w ciągu 5 lat pomoc dla mleczarni nie może przekroczyć 20 milionów złotych. Gdy firmy się łączą pomoc się sumuję, a nadwyżkę trzeba oddać Brukseli. Niewiele mleczarni decyduje się na taki krok. Większość woli poczekać 5 lat.