Księżycowy krajobraz pozostały po hodowli owiec: ziemia przenawożona do granic toksyczności, a rośliny zgryzione do gołej ziemi, może się z czasem zamienić w oazę bogactwa gatunków - wynika z badań na terenie dawnych owczych gospodarstw w Wielkopolsce.
Dziś w Polsce hoduje się nieco ponad 200 tys. sztuk owiec, choć jeszcze w latach 80. byliśmy owczarską potęgą, a na pastwiskach było nawet 5 mln owiec. W każdym gospodarstwie hodowli owiec, oprócz budynków i pastwisk, znajdował się okólnik - ogrodzony teren, na który spędzano stada, np. dla ich przeglądu. W praktyce oznaczało to stłoczenie zwierząt na niewielkiej przestrzeni, tratowanie i zgryzanie roślin do gołej ziemi i bardzo intensywne nawożenie.
To, jak okólniki wyglądają po latach nieużytkowania, sprawdzili niedawno dr Przemysław Kurek z Instytutu Botaniki PAN w Krakowie, dr Grzegorz Grzywaczewski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie, dr hab. Ryszard Steppa i prof. Piotr Tryjanowski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Potwierdzili, że przyroda próżni nie znosi, a księżycowy krajobraz pozostały po owcach dosłownie kipi zielenią. Zbadali też gatunki roślin na terenie dawnych okólników – ich liczba była podobna, jak na sąsiednich łąkach.
Naukowcy zwracają jednak uwagę na odmienność zespołu gatunków roślin w okólnikach, gdzie często pojawia się np. szczaw i pokrzywa, a także przytulia czepna. Jej wyrośnięte okazy okrywają wyższe rośliny niczym kożuch - opowiada dr Kurek.
W przeciwieństwie do łąk i pól, które są systematycznie koszone i orane, zapuszczone okólniki pozwalają przetrwać roślinom dwuletnim oraz bylinom, które nie tolerują koszenia i orki - zauważa biolog.
Niepozorne okólniki okazują się rezerwuarem bogactwa gatunków. "Eksplozja roślinności przyciąga kolejne grupy zwierząt. Pojawia się mnóstwo bezkręgowców: motyle, trzmiele, pająki... ściągają tu również ptaki" - opowiada dr Kurek.
Jakie to będą gatunki, zależy od wielkości owczarni i struktury roślinności. "Jeśli zdąży tam wyrosnąć tarnina, od razu pojawi się gąsiorek. Jeśli są rośliny ruderalne (tzn. zasiedlające specyficzne siedliska w pobliżu siedzib ludzkich - PAP), to będzie kląskawka. Uznałbym ją za gatunek typowy i mam wrażenie, że owczarnie pomogły w jego ekspansji. Jeśli w granicach takiego gospodarstwa znajduje się duży plac, to można tam spotkać i dzierlatkę, i białorzytkę. Zaskoczyło nas jeszcze, że blisko starych owczarni prawie wszędzie pojawia się lęgowa kania ruda" - opowiada inny autor publikacji, prof. Piotr Tryjanowski.
"W jednym z okólników, prawdopodobnie głęboko wybetonowanym, przepuszczanie wody w głąb ziemi było utrudnione i powstało żyzne zastoisko wilgotnego humusu. Później wyrosło trzcinowisko, nietypowe w tamtejszym krajobrazie. Dorodna trzcina wytworzyła tu zwarty +szuwar+, no i zagnieździł się trzciniak!" - dodaje dr Kurek.
Naukowcy od dawna zwracają uwagę na znaczenie tzw. środowisk marginalnych - miedz, kęp drzew czy śródpolnych bagienek, które w intensywnym krajobrazie rolniczym stanowią ekologiczny odpowiednik oazy na pustyni. "Okólniki z opuszczonych owczarni stanowią nową kategorię środowisk marginalnych. To ostoje dziczejącej przyrody" - podkreśla dr Kurek.
Wyniki badań opublikowano w "Plant, Soil and Environment" (doi: 10.17221/327/2015-PSE).
(PAP)