Władze USA zapanują nad groźnymi infekcjami zwierząt hodowlanych – twierdzi administracja George'a Busha. Senat prowadzi przesłuchania m.in. w sprawie ptasiej grypy, której przypadki wykryto ostatnio na targach zwierzęcych w Houston.
Niedawno odnotowano w Stanach Zjednoczonych chorobę szalonych krów, a teraz -
ptasią grypę. Senat rozpoczął przesłuchania w tej sprawie. Chodzi bowiem o
bezpieczeństwo konsumentów i nakłonienie zagranicznych odbiorców, by nie
rezygnowali z kupna amerykańskiej wołowiny i drobiu.
W Teksasie zabito i
spalono już ponad 6 tys. kurcząt z farmy, gdzie przed tygodniem wykryto ptasią
grypę. Na pozostałych teksańskich farmach zarządzono kwarantannę, a ludzi
uspokaja się. - Nie ma możliwości przeniesienia zakażenia w czasie procesu
produkcyjnego na mięso, które trafia do supermarketów. Zarazić się można tylko
bezpośrednio na targu od żywych, chorych kurczaków - powiedział dr Paul
Glezen z Wyższej Szkoły Medycznej w Baylor.
Początkowo sądzono, że to
łagodna odmiana ptasiej grypy. Ostatnie badania wykazały jednak, że to
najbardziej zjadliwy wirus. Tymczasem chore egzemplarze znaleziono także na
targach zwierzęcych w Houston, co może grozić rozprzestrzenieniem się
choroby.
Nad chorobą szalonych krów i ptasią grypą trzeba szybko
zapanować, choćby ze względu na interesy farmerów i przemysłu mięsnego. Już
spada spożycie wewnętrzne, a przecież pokaźną część dochodów zapewniał
amerykańskiemu rolnictwu także eksport mięsa.