Wczoraj podejrzenia, dziś pewność. Badania ostatecznie potwierdziły - ptasia grypa dotarła do Rumunii. W Polsce lada dzień może dojść do wprowadzenia zakazu wypuszczania ptactwa domowego na zewnątrz. Czy to oznacza kryzys w przemyśle drobiarskim? Na razie nie. Popyt na drób jest ogromny. Firmy rozwijają się, a nawet więcej: proponują rozwój innym. Drobimex, jeden z potentatów na polskim rynku drobiarskim, poszukuje do współpracy 220 hodowców.
Janusz Kaczmarek przygodę z drobiem zaczął 22 lata temu. Wtedy, jako ambitny absolwent zootechniki, zdecydował się na założenie fermy. Dziś ma ich sześć i pewnie na tym się nie skończy. To dochodowa działalność. Teraz taką możliwość dostaną inni. Drobimex poszukuje rolników, którzy chcieliby hodować kurczęta. Firma wysłała swoją ofertę do pobliskich powiatów i gmin. Będzie pomoc w załatwieniu kredytu na zakup sprzętu i przystosowanie budynków do potrzeb hodowli, doradztwo i najważniejsze - pięcioletnia umowa współpracy i zapłata w terminie. To duża szansa dla właścicieli i dzierżawców popegeerowskich obiektów.
Jednak o ptasiej grypie jest coraz głośniej. Skoro jest w Rumunii, może pojawić się w Polsce. Czy to dobry pomysł, by właśnie teraz rozpoczynać działalność obarczoną tak dużym ryzykiem? Ogrodzenia, kraty i maty ze środkiem dezynfekcyjnym nie pomogą, jeśli o bezpieczeństwo nie będą dbać wszyscy, również gospodarze, którzy mają przydomowe kurniki. Bo jeśli ich drób dotknie zaraza - zapłacą wszyscy. Istnieje administracyjny nakaz, by wtedy w promieniu 3 kilometrów wszystko wybić i tego się hodowcy obawiają. Jednak Drobimex czeka na zachodniopomorskich rolników do końca roku. Jeśli nie będą gotowi zaryzykować, firma zacznie współpracę z hodowcami niemieckimi, którzy tylko czekają na to zaproszenie.