Czy można zarobić na brojlerach lub chociaż nie stracić? Zależy jak się trafi. Są dni, że za tuszki można otrzymać 2,50–2,60 zł/kg. Tak było tuż przed samymi Świętami. Dziś o 20–30 gr/kg mniej. Po raz ostatni naprawdę opłacalną cenę – 3,40 zł/kg – drobiarze uzyskiwali we wrześniu ubiegłego roku.
Do produkcji wciąż trzeba dokładać mimo, że staniały nieznacznie pasze –
20–30 zł/t. Niestety tak jak na rynku wieprzowiny, tak i na rynku drobiu jest
duża nadprodukcja, dlatego ceny wzrosną i ustabilizują się dopiero gdy pewna
część producentów zaniecha produkcji.
Teraz ceny kurczaków są niższe niż
w styczniu 2002 roku. Jednak w dużych zakładach, z którymi rolnicy podpisali
umowy kontraktacyjne różnice nie są tak duże. W małych ubojniach płacą znacznie
mniej – niewiele ponad 2,00 zł/kg.
Lepiej wiedzie się producentom
indyków. Ceny skupu są porównywalne do cen ze stycznia ubiegłego
roku.
Spadające ceny kurczaków, które cieszą klientów spędzają sen z
powiek właścicielom ferm i ubojni. Dlatego przedstawiciele branży domagają się
od rządu pomocy.
Krzysztof Rowiński prowadzi drobiarski biznes od prawie
30 lat. Jego problemy zaczęły się, jak w całej branży, 3 lata temu. Wtedy w
Polce gorąco zainteresowano się hodowlą kurczaków, bo zapanowało przekonanie, że
z powodu BSE łatwo zastąpimy w naszym menu wołowinę i wieprzowinę mięsem
drobiowym. I choć prawie 1/3 mięsa zjadanego w Polsce to drób, jego produkcja
rośnie dużo szybciej niż zapotrzebowanie. Ceny spadają, a na to jest jeden
ratunek.
Hodowla generalnie musi się powiększać po to, żeby zysk z
całości były wystarczający na to, by rodzina mogła w sposób przyzwoity
żyć – mówi hodowca.
Dlatego Krzysztof Rowiński zwiększył w
ciągu trzech lat hodowlę z 300 do 500 tys. kurczaków. Producenci i hodowcy
drobiu wypatrują nadziei do swojego biznesu. Głównym powodem tego, że kilogram
żywca kosztuje od 2,10 do 2,60 zł jest ich zdaniem nielegalny import. Dowodem na
to była reakcja na listopadowe protesty drobiarzy w Warszawie.
Myśmy,
jako hodowcy, oczy po prostu przecierali ze zdumienia, bo w ciągu tygodnia
raptem kurczaki zdrożały o 30 proc. Bo ci wszyscy, którzy importowali nie
wiedzieli co ich czeka, bo będą kontrole – mówi Włodzimierz Maćkowiak z
Pniew, ze Zrzeszenia Producentów Drobiu.
Żadne konsekwencje się nie
pojawiły i ceny znów spadły. Hodowcy na spotkaniu w Pniewach swoje uwagi do
rządu przekazali na ręce wojewody wielkopolskiego.
Teraz chodzi o to,
żeby produkcję ustabilizować na takim poziomie, aby była ona wystarczająca na
nasze potrzeby i jednocześnie dawała zatrudnienie i środki do życia hodowcom i
ich rodzinom – powiedział Wojciech Jankowiak, wicewojewoda
wielkopolski.
Spotkanie w Pniewach miało być początkowo dyskusją tylko
wielkopolskich hodowców, ale tragiczna sytuacja branży ściągnęła wielu
zainteresowanych spoza regionu. Zdesperowani hodowcy mają tylko jeden pomysł na
walkę z nielegalnym importem – blokowanie statków w portach.