Jeszcze niedawno kontrahenci z Europy Zachodniej chętnie kupowali w
Polsce wieprzowinę i wołowinę. Dziś przysyłają nam głównie oferty sprzedaży.
Pomimo tego, że ceny w polskich skupach nieznacznie spadły, dla
zachodnich kontrahentów nasze mięso wciąż jest za drogie.
Wczoraj w Zakładach Mięsnych MAT w Czerniewicach za kilogram tucznika płacono 4,40-4,50 zł. - Gdyby ceny skupu spadły jeszcze o 30 groszy za kilogram, wtedy bylibyśmy konkurencyjni - mówi Marek Langowski dyrektor czernie-zakładów, które do niedawna dużo towaru wysyłały Niemcom, Holendrom, Słowakom i Litwinom. - Teraz kierunek handlu się odwrócił - przyznaje Langowski. - Niedawno otrzymałem ofertę z Holandii. Chodziło o wołowinę. Już chciałem ją im sprzedać, ale doczytałem, że to oferta sprzedaży a nie kupna!
Mirosław Wojciechowski, właściciel zakładów Emis w Niemojewie uważa, że wschodni rynek jest bardziej stabilny. Od maja jego firma handluje z Litwą, Łotwą, Estonią i Białorusią. - Nadal odbierają mięso, płacą rzetelnie - dodaje Wojciechowski. - Tylko kurs euro sprawił, że opłacalność takich transakcji jest gorsza.
Alojzy Szczupak , współwłaściciel zakładów Viando w Radojewicach uważa jednak, że także sprzedaż na Wschód idzie gorzej. - Litwini też zostani zasypani mięsem z Danii - dodał.
Trudną sytuację zakładów mięsnych pogarsza fakt, że na krajowym rynku sprzedaż mięsa i wędlin ciągle spada.