Wprowadzenia zakazu stosowania mączek mięsno-kostnych do karmienia zwierząt domaga się Unia Europejska. Żywieniowcy zwierząt twierdzą, że wpłynie to na wzrost kosztów produkcji średnio o 3-5 proc.
Mączkami mięsno-kostnymi dotychczas karmić nie można jedynie przeżuwaczy,
czyli bydła, owiec i kóz. Zakaz ten nie dotyczył jednak zwierząt
monogastrycznych, a więc drobiu i trzody chlewnej.
Od listopada tego roku
najprawdopodobniej mączki będzie trzeba zastąpić poekstrakcyjnymi śrutami
sojowymi oraz w mniejszym zakresie rzepakowymi, a także grochem. Podawanie śruty
rzepakowej kurom stwarza jednak ryzyko pojawienia się w jajach nieprzyjemnego
rybiego zapachu. Dlatego też dominować będzie soja z importu, nierzadko
zmodyfikowana genetycznie.
Specjaliści tłumaczą, że białko roślinne ma
odrębny skład aminokwasów. Zmusi to producentów do uzupełnienia pasz
aminokwasami syntetycznymi, a także zwiększenia dodatków smakowych i
zapachowych. Podniesie to koszty produkcji pasz, szczególnie tych stosowanych do
odchowu piskląt indyczych czy kurzych brojlerów, gdzie trzeba dodać nawet do ok.
27 proc. białka. Dotychczas stosowane mączki zwierzęce zawierały nawet do 58
proc. białka. Alternatywą mogą być wyciągi białka z soi, które są jednak bardzo
drogie. Spowoduje to wzrost kosztów produkcji odchowu brojlerów kurzych czy
indyczych nawet o 30 proc. Cały koszt produkcji indyków wzrośnie o 10 proc., a
brojlerów kurzych o 5-6 proc., natomiast pozostałych gatunków zwierząt o 3-4
proc. Są to koszty szacunkowe, ponieważ rosnące zapotrzebowania na soję może
wpłynąć na wzrost jej ceny.
Unia Europejska opowiada się za wycofaniem
mączek z łańcucha pokarmowego, gdyż właśnie tym dodatkom przypisuje się
powstanie schorzenia BSE. Specjaliści z Instytutu Żywienia Zwierząt w Krakowie
uważają, że jest to abstrakcyjny wymóg, gdyż w przypadku zwierząt
monogastrycznych, nie ma podstaw do wydawania takich opinii.