Sąd ogłosił upadłość Zakładów Mięsnych w Grudziądzu. Tydzień wcześniej Henryk Żurawski, prezes ZM, złożył rezygnację. Wielu pracowników zakładów do dziś nie może uwierzyć w to, co się stało. Przecież Henryk Żurawski, który niespełna rok temu został prezesem firmy zapewniał, że będzie dobrze. Był optymistą nawet wówczas, gdy w zakładach wyłączono telefony (za długi) a wierzyciele grozili zablokowaniem wjazdu.
Bez układu
Prezes twierdził, że uda się dogadać z wierzycielami i pod grudnia minionego roku zarząd złożył w sądzie wniosek o stwierdzenie upadłości z ładem.
Jednak kilka dni temu w toruńskim sądzie zapadła decyzja o upadłości Zakładów Mięsnych Grudziądz S.A., ale bez możliwości układu z wierzycielami. - 31 stycznia prezes Żurawski złożył rezygnację - informuje Agnieszka Dłuska , z biura rzecznika prasowego ministerstwa skarbu. - W zakładach ustanowiono syndyka. Jest nim Andrzej Maćkowiak.
Strach pracowników
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w grudziądzkiej rzeźni nadal trwa produkcja. Szczecińska firma (która zdaniem prezesa Żurawskiego miała być inwestorem strategicznym i ą deską ratunku) wydzierżawiła zakład na kilka miesięcy.
Spora część załogi jest na przymusowych urlopach, ludzie boją się utraty pracy.
Zakłady Mięsne Grudziądz S.A. (których stuprocentowym właścicielem jest skarb państwa) są wciąż jednym z największych pracodawców w tym mieście. Zatrudniają około 280 osób.