Koniec z odpadami w świńskim jadłospisie. Nasi rolnicy nie mają już prawa karmić świń tym, co zostało ze stołów. Zwierzęta mają być przez to zdrowsze. Skarżą się jednak gospodarze i restauratorzy - boją się, że nasze prosiaki będą smakować gorzej.
Problem, choć nienowy, wypłynął niedawno. - Przyjechał urzędnik z miasta i
powiedział, że koniec z wylewaniem resztek zupy do koryta. Zostaje tylko
pasza - żalił się jeden z gospodarzy z Czułowa, podkrakowskiej wsi. Sprawa
nowego jadłospisu prosiaków wyszła w tym roku przy okazji szkoleń z wypełniania
wniosków o unijne dopłaty dla rolników i poruszyła środowisko. Przyjrzyjmy się
jej dokładniej.
Walczą o specyfikę
Mięsa i wędliny z okolic
Czułowa wyszukał sobie jeden z krakowskich restauratorów Jacek Łodziński. -
Mają specyficzny smak, bo zwierzęta są tradycyjnie i naturalnie karmione. Od
lat mam tam stałych dostawców, od lat mięsko smakuje bardzo dobrze -
zapewnia. - Niedawno jednak usłyszałem od gospodarzy, że dobre mięso chyba
się skończy. Podobno zmieniło się prawo i nasze świnie muszą się dostosować do
Unii Europejską. Możemy stracić to, co jest naszą
specyfiką!
Tradycyjnie - na ziemniakach, rzepie i własnej paszy
z otrębów - świnie karmi większość drobnych hodowców. Więksi - podawali tylko
sztuczną paszę, ale i oni wykorzystują odpady ze stołówek i hoteli. Nie powinni
jednak tego robić. Stanisława Kwoka: - Urzędnicy straszą, że żadnych dopłat
nie dostaniemy, jak zupy będziemy dolewać. Oj, porobiło się teraz,
porobiło.
Mogą stracić dopłaty
Urzędnicy: - W ramach
dostosowania naszych przepisów do Unii Europejskiej trzeba było zmienić prawo.
Świń odpadami karmić już nie można, bo mogą przenosić choroby. Jednak więcej
powiedzą weterynarze - stwierdzono w wydziale rolnictwa małopolskiego urzędu
wojewódzkiego.
I faktycznie, weterynarze wiedzieli więcej. - O
zmianach mówi artykuł 9 ustawy z dnia 24 kwietnia 1997 roku o zwalczaniu chorób
zakaźnych zwierząt i inspekcji weterynaryjnych. Jest zapis, że odpadów
kuchennych nie stosuje się w żywieniu trzody chlewnej - informuje zastępca
małopolskiego lekarza weterynarii Grzegorz Kawiecki.
Zapis wszedł w życie
przed rokiem, ale właśnie teraz do rolników trafiają inspektorzy Agencji Rozwoju
i Modernizacji Rolnictwa, którzy uczą ich jak wypełniać wnioski o unijne
dopłaty. Przy okazji informują o zmianach w żywieniu świń. A skąd te zmiany? -
Poprzez odpady istnieje prawdopodobieństwo przeniesienia pomoru, groźnej
choroby świń. Takie zasady obowiązują już w UE, a my do Unii wchodzimy -
zaznacza Grzegorz Kawiecki. Rolnicy do przepisów muszą się dostosować, żeby na
dopłaty mieć szanse.
Szynki parmeńskiej nie robią
Jacek
Łodziński do tłumaczeń weterynarzy nie jest przekonany: - A na przykład
Włochy? Tam świnie mogą biegać po polach na dziko i jeść niemal, co chcą. Tak
powstaje ceniona szynka parmeńska - podkreśla.
Dyrektor Kawiecki: -
Cóż, szynka parmeńska jest produktem regionalnym. Jeśli nasi rolnicy
zarejestrują swój podobny specjał - będą go robić po swojemu. Póki co, jeśli nie
zastosują się do nowych przepisów, nie mogą mięsa sprzedawać. Te normy są
sprawdzone w Europie. Chodzi o zdrowie ludzi.
Nie wiadomo dokładnie,
co najbardziej smakuje świniom. Ale świń o zdanie nie pytał nikt. Bo ludziom
chodzi tylko o to, żeby zdrowe świnie smakowały lepiej.