W niektórych punktach skupu ceny żywca wieprzowego spadły poniżej 3 zł za kilogram. Rolnicy są oburzeni, natomiast klienci nie odczuwają obniżek - w sklepach ceny nie drgnęły.
Choć od kilku dni do punktów skupu trafia znacznie więcej tuczników, nie jest to jeszcze świńska górka. - Zwiększony skup ma związek z odwilżą - mówi Marek Langowski, dyrektor Zakładów Mięsnych MAT w Czerniewicach. - Wcześniej wielu rolników z powodu utrudnień na drogach, nie mogło dowieźć świń do skupu. Z tego powodu teraz gospodarze sprzedają tuczniki gorszej jakości, przyciężkie.
- Rzeczywiście świnie są trochę przerośnięte, a cena za tuczniki spada - przyznaje Mirosław Wojciechowski, właściciel firmy Emis w Niemojewie. - Wiąże się to z tym, że złotówka jest zbyt mocna, a rynek krajowy nie jest w stanie wszystkiego wchłonąć. W Niemojewie za kilogram tucznika płacili w tym tygodniu 3,15-3,20 (z VAT), w czerniewickich zakładach kilogram żywca wieprzowego wyceniono na 3,05 zł, a w małych punktach skupu płacono 2,90 zł za kg. To o około 30-40 gr mniej niż przed tygodniem.
- Zboże jest tanie, ale inne koszty produkcji tuczników wzrosły. To nie moja wina, że nie mogłem wcześniej wywieźć świń. Drogi były zasypane śniegiem - oburza się rolnik spod Włocławka. W czasie, gdy niektóre punkty skupu z powodu mrozów i utrudnień na drogach były nieczynne, zakłady mięsne ratowały się kupując żywiec bezpośrednio u gospodarzy. Wysyłały transport tylko do większych producentów tuczników.
Tymczasem mniejsi producenci boją się powrotu mroźnej zimy, a szczególnie zapowiadanych opadów śniegu. - Znowu utkniemy ze świniakami w zaspach, przegramy z dużymi fermami - mówią gospodarze z powiatu aleksandrowskiego.