Skórki, tłuszcze, słonina sprzedają się w każdej ilości. Tyle, że trudno zdobyć surowiec, bo rozbiory w zakładach są niewielkie, a magazyny zostały opróżnione już dwa tygodnie temu. Eksporterzy muszą przyzwyczaić się do obecnych cen, bo próby podwyżek nie są akceptowane przez wschodnich kontrahentów.
Na krajowym rynku mimo, że żywca brakuje, to ceny stabilne. Oferty na droższe mięsa leżą i czekają na lepsze czasy. Chętnych można znaleźć jedynie na tańsze elementy. Mocno przyhamował także import. Jeszcze niedawno ceny sprowadzanej z zagranicy łopatki dochodziły do 6 złotych. Teraz można ją kupić 70 groszy taniej.
Problem ze sprzedażą mają producenci wołowiny. Jeszcze niedawno naszym mięsem zainteresowani byli Hiszpanie. Podpisywano sporo kontraktów. Jednak umacniająca się złotówka nie sprzyja handlowi. Pośrednicy szukają zatem kontrahentów na rodzimym rynku.