W czwartek, 21 maja 2009 r. reprezentanci rad Związku Polskie Mięso oraz Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy RP na wspólnym posiedzeniu podjęli decyzję o połączeniu obu organizacji i powołaniu Polskiej Federacji Branży Mięsnej. Rady zadeklarowały utworzenie wspólnego zarządu, który pierwsze decyzje i działanie podejmie 1 lipca br.
Obie organizacje od kilku miesięcy dążyły do stworzenia jednej silnej platformy do reprezentowania, wyrażania poglądów oraz dbania o rozwój oraz interesy całej polskiej branży mięsnej, zarówno w kraju jak i na rynkach zagranicznych. Kolejne zamierzenie sfederowanych to chęć skupienia grup hodowców zwierząt rzeźnych wokół zakładów przetwórczych i wprowadzenie kontraktacji. I trzeba było ponad 20 lat by obie organizacje dojrzały do myśli i przekonania, że jedynie solidne umowy partnerskie pozwolą na planową gospodarkę i spowodują, że przetwórcy mięsa nie będą żyć w napięciu, od górki do dołka na w chowie trzody chlewnej lub bydła. Na polskim gruncie obie organizacje powinny przy tym pamiętać, że brak patriotyzmu lokalnego i gospodarczego, pogoń za zyskiem, sprowadzanie tańszego materiału hodowlanego czy mięsa z krajów UE i trzecich odbijać się będzie zawsze czkawką dla całej branży mięsnej.
Tym co może niepokoić to formułowane dalsze wnioski i postulaty prowadzące do powołania przy urzędzie ministra rolnictwa zespołu, który odpowiadałby za sugerowanie cen skupu, a nie za ich gwarantowanie. Wydaje się jednak, że tego typu "ciało" powinny tworzyć z jednej strony hodowcy-producenci z drugiej zaś - przetwórcy. Dlaczego? Bo o skutki jakie wywołuje dopuszczenie urzędników, obojętnie na jakim szczeblu, do decydowania o losach branży warto popytać hodowców bydła mlecznego, plantatorów buraków cukrowych czy tytoniu.