Ponad pół tysiąca osób protestowało we wtorek w Koszalinie. W zdecydowanej większości byli to pracownicy zakładów mięsnych Agros. Protestowali w obronie miejsc pracy. "Agros" to największy pracodawca w Koszalinie.
Protestujący ruszyli spod siedziby zakładu. Przemarsz 5-kilometrowej trasy, pod siedzibę delegatury Urzędu Wojewódzkiego, przebiegał bardzo spokojnie. "Dosyć upokarzania robotnika'", „Niech Warszawa spojrzy w końcu na problemy kraju" - to jedne z haseł na transparentach. Budynek delegatury urzędu zabezpieczali policjanci. Protestujący odczytali petycję do rządu. Domagają się ochrony swoich miejsc pracy i finansowego wsparcia zakładu. By spłacić dług i wyjść na prostą firmie potrzeba 5 milionów złotych. Ministerstwo Skarbu nie powiedziało "nie". Szefowie Agrosu złożyli już wcześniej do ministerstwa dwa wnioski, ale z wieloma błędami. Komitet protestacyjny uważa, że zarząd spółki dobrze broni interesów przedsiębiorstwa. Protestujący mówią, że jeśli dzisiejszy protest nie przyniesie efektu, będą kolejne. „W obronie 600 miejsc pracy jesteśmy gotowi na wszystko" - zapowiadają.