Wczoraj polskie świnie były najdroższe w Europie. Jeśli ceny żywca nie pójdą w dół, zaleje nas mięso z importu.
- Dzisiaj mamy najwyższe ceny w Europie - stwierdził wczoraj Henryk Cieśliński, prezes Zakładów Mięsnych Polmeat w Brodnicy. - Kilogram półtuszy klasy E jest o złotówkę tańszy w Danii i w Niemczech!
- Ceny w Polsce muszą spaść, bo inaczej mięso się nie sprzeda - uważa Zbigniew Solecki z Giełdy Rolno-Paliwowej Rol-Petrol w Łodzi.
- Kilogram polskiej szynki odkostnionej kosztuje trzynaście złotych, importowanej - jedenaście.
Wczoraj najtańsza była szynka z Węgier - 10,60 zł za kg. Polskim rynkiem zbytu coraz bardziej interesują się też Amerykanie, który oferują mięso głęboko mrożone. Świńska górka miała pojawić się już na początku września. Niestety świń jest wciąż tak mało, że zakłady mięsne - walcząc o surowiec - podbijają ceny.
Wczoraj w kujawsko-pomorskich punktach skupu ceny tuczników wahały się od 4,70 do 5,10 (bez VAT) za kg. To przekłada się na wysokie ceny w sklepach. Klienci kupują coraz mniej, więc zakłady mają duże problemy ze zbytem. Sieci handlowe zamawiają w przetwórniach dwukrotnie mniej towaru niż rok temu.
Jeśli ceny w Polsce nie spadną, zaleje nas mięso z importu i przede wszystkim z niego będą produkowane polskie kiełbasy. - Nie spodziewam się gwałtownego spadku - mówi Mirosław Wojciechowski, właściciel zakładów Emis w Niemojewie.
- W ciągu tygodnia, dwóch, cena za kilogram żywca może obniżyć się o około dwadzieścia groszy. - Wszyscy myśleli, że podaż żywca wzrośnie już we wrześniu, ale wygląda na to, iż świń będzie więcej dopiero w listopadzie, bądź w grudniu - powiedział Witold Choiński, dyrektor biura Polskiego Związku Producentów, Eksporterów i Importerów Mięsa. - Świńska górka zapewne wystąpi w styczniu.