Minister rolnictwa Wojciech Olejniczak stanowczo zapowiedział w czwartek w Brukseli, że polskie zakłady mięsne i mleczarskie, które nie zdążą dostosować się do wymogów sanitarnych Unii Europejskiej, zostaną zamknięte.
Podkreślił, że bierze odpowiedzialność za dopilnowanie systemu dopłat
bezpośrednich dla rolników, ale nie za dostosowanie zakładów mięsnych. –
Jeżeli zakład się nie dostosuje, to będzie musiał zostać zamknięty, chyba że
ma okres przejściowy (na dłuższe dostosowanie) – powiedział Olejniczak
polskim dziennikarzom.
Ale zaraz zastrzegł, że "każdy ma szansę"
kontynuowania produkcji lub jej wznowienia, gdy tylko się dostosuje. Nie chciał
podać liczby zakładów, które nie mają szans, żeby zdążyć przed 1 maja 2004, a
nie uzyskały okresów przejściowych.
Wyjaśnił, że są to setki w
większości małych firm, z których część będzie zapewne musiała zamknąć tylko
dział uboju albo przerwać produkcję do czasu dostosowania, wymagającego pewnych
inwestycji. Minister poinformował, że polecił w środę głównemu lekarzowi
weterynarii, aby wysłał do każdego zakładu mięsnego i mleczarskiego listem
poleconym kolejne ostrzeżenie w tej sprawie. Skorzystał też z okazji, żeby
zaapelować do Sejmu o jak najszybsze uchwalenie - bez poprawek niezgodnych z
prawem unijnym - czterech ustaw weterynaryjnych i jednej o płatnościach
bezpośrednich dostosowujących polskie prawo do unijnego.
– Są
to ustawy przygotowane, przedyskutowane również z Komisją Europejską, z Biurem
Legislacyjnym rządu, Sejmu, prawnikami, fachowcami. Tak że to są ustawy zupełnie
inaczej przygotowane niż dawniej, Sejm nie ma tam za bardzo co do
poprawiania – ocenił Olejniczak.
Przypomniał, że w
przeszłości zdarzały się poprawki niezgodne z prawem unijnym, które zmuszały
rząd do ponownego kierowania świeżo uchwalonej ustawy do Sejmu. O zintegrowanym
systemie zarządzania dopłatami bezpośrednimi dla rolników (IACS) minister
powiedział: – Umówmy się tak, że jeżeli nie będzie systemu, nie będzie też
ministra rolnictwa, który tutaj siedzi.
Przyznał, że
nieauktualny jest termin zakończenia do końca roku budowy systemu
informatycznego i upoważnienia do wypłat Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji
Rolnictwa, ale zapewnił, że poślizg nie będzie dłuższy niż miesiąc i cały system
będzie gotów (do dalszego testowania) w styczniu.
W pierwszych
dwóch tygodniach maja rolnicy będą mogli składać wnioski o dopłaty. Olejniczak
wyraził przekonanie, że możliwe będzie zebranie nawet 2 milionów wniosków, skoro
teraz bardzo sprawnie idzie zbieranie wniosków o kwoty
mleczne.
Środki na dopłaty bezpośrednie dla polskich rolników za
2004 rok sięgną 6 mld złotych. Wypłaty zaczną się, jak w całej Unii, 1 grudnia
2004 roku i potrwają do 30 kwietnia następnego roku. Pieniądze wyłoży budżet
państwa, któremu wynegocjowaną część zwróci następnie budżet
unijny.
– Prawidłowość wypłat zostanie następnie skontrolowana
w 10 proc. gospodarstw. Te, które pomylą się lub oszukają, nie dostaną
nadpłaconych pieniędzy w następnym roku – ostrzegł
Olejniczak.
Zapowiedział lepszą współpracę z amerykańską firmą
Hewlett-Packard, która buduje system informatyczny IACS, niż za czasów jego
poprzedników. – My z tym partnerem wcześniej na każdym etapie darliśmy koty,
straszyliśmy się wzajemnie rozwiązaniem umowy (...). Uznałem, że czas z tym
skończyć – podkreślił minister.
Ale zastrzegł, że
"firma Hewlett-Packard po podpisaniu umowy ma rygorystyczne terminy, jeżeli
chodzi o oddawanie konkretnych dalszych elementów".
Olejniczak
przyznał, że "największą bolączką w funkcjonowaniu administracji" było
"głębokie przekonanie, że nie można rolników szkolić, że nie można
przekazywać wzorów wniosków, dlatego że Sejm nie uchwalił ustawy z wnioskiem w
załączniku". Minister polecił zapoznawanie rolników z wnioskiem, bowiem
"dane, które rolnik musi wpisać do wniosku, się nie
zmienią".
Przyznał, że musi reorganizować Ministerstwo
Rolnictwa i dostosować je do struktur Komisji Europejskiej, żeby nie rozmywała
się odpowiedzialność urzędników za problemy z przepływem informacji. Dotychczas
zdarzało się, że "dana informacja nie dotarła na czas do Polski i Polska nie
zajęła stanowiska, czy nie walczyła o określoną sprawę" – wyjaśnił
Olejniczak.