Spokojnie i drogo – tak zaczął się tydzień na giełdach handlujących wieprzowiną. Zbyt jest marny – mówią producenci. W kraju nie ma zainteresowania tłuszczami czy skórkami. Magazyny są nimi przepełnione, ale to przestaje martwić producentów, którzy już nie usiłują pozbyć się towaru. Powód? Zbliża się jesień i w powietrzu czuć już ożywienie handlu. Ceny najtańszych elementów systematycznie rosną, a wszystko za sprawą kupców z Ukrainy, którzy ostrożnie badają rynek. Pytają o ceny i składają pierwsze zamówienia.
Czekamy na kolejnych partnerów ze wschodu – mówią maklerzy, ale nie wiadomo jak w obecnej sytuacji politycznej zachowa się Białoruś i Rosja, które do tej pory były jednymi z naszych największych odbiorców tego typu mięs. Zakłady mięsne, którym brakuje elementów wieprzowych posiłkują się importem. Bardzo dobrze sprzedają się przodki, łopatka, schab i szynka. Producenci wolą mięso z Danii, Belgii i Holandii, bo jest tańsze od krajowego, a jakość ma bardzo wysoką.