Wędliny sprzedają się coraz gorzej, rośnie natomiast sprzedaż mięsa. Między innymi z tego powodu zakłady mięsne kupują coraz więcej żywca.
Kiedy rolnicy blokowali drogi w punktach skupu ruch był niewielki. Uruchomienie interwencyjnego skupu wieprzowiny spowodowało wzrost cen i ilości ubijanych w zakładach świń. Ceny skupu tuczników na potrzeby własne zakładów mięsnych i dla ARR są najczęściej identyczne. Za kilogram wagi poubojowej (a nie wagi żywej) dostawcy otrzymują: 3,85 zł (klasa E), 3,73 zł (klasa U) i 3,60 zł/ kg netto (klasa R).
Dyrektor do spraw skupu w grudziądzkich Zakładach Mięsnych, Marek Młodzianowski twierdzi – Sytuacja już się ustabilizowała. Co prawda widzimy, że klienci zubożeli i kupują mniej niż w ubiegłym roku, ale załamanie skupu mamy już za sobą.
Zakłady Polmeat w Brodnicy w zeszłym tygodniu kupiły aż 7350 świń. To bardzo dużo – twierdzi Henryk Cieśliński, dyrektor brodnickich zakładów – Skup prowadzimy nawet w niedzielę, bo im więcej przerobimy, tym większy będziemy mieli zysk. To prawda, że popyt w Polsce jest stosunkowo niski, ale w minionym tygodniu wysłaliśmy kilka samochodów z mięsem za wschodnią granicę. Korzystamy z możliwości eksportu z dopłatami do schłodzonej wieprzowiny.
Brodnickie zakłady przeprowadziły badania rynku, z których wynika wynika, że klienci sklepów mięsnych rzadziej kupują wędliny (przede wszystkim z powodu braku pieniędzy), za to dobrze sprzedaje się mięso. Jak twierdzą w sklepach mięsnych w Bydgoszczy i Inowrocławiu, klienci najchętniej kupują to, co najtańsze: wątrobę wieprzową, mięso gulaszowe, porcje rosołowe. Dobrze schodzi też tania łopatka – mówili w bydgoskim sklepie mięsnym. Ludzie wolą sobie sami zmielić mięso na kotlety, niż kupować gotowe z "niespodziankami". Tak jest bezpieczniej.