Związkowcy z koszalińskich zakładów mięsnych Agros zapowiadają zaostrzenie protestu. Nadal nie wiadomo, czy w firmie pojawi się inwestor. Miesiąc temu prezes Agrosu obiecywał, że do 5 stycznia, czyli do dziś - rozmowy z nim będą zakończone. Inwestora mieli też dziś poznać akcjonariusze zakładu, ale tak się nie stało.
Podczas walnego zgromadzenia akcjonariusze krytykowali zarząd za opieszałość w działaniach na rzecz ratowania zakładu. "Czy pan prezes naprawdę działa w interesie tej firmy?” - pytali. Prezes tłumaczył, że fatalna sytuacja zakładu wynika z bezskutecznego ubiegania się zarządu o bankową pożyczkę lub pożyczkę ze skarbu państwa. Pieniądze te miałyby być przeznaczone na zakup żywca, zwiększenie produkcji i spłatę długów. Prezes zapewniał, że od kilku miesięcy stara się o inwestora, a nie przedstawił go dziś akcjonariuszom tylko dlatego, że firma która w imie
niu Agrosu finalizuje z nim umowę - poprosiła jeszcze o kilka dni. Akcjonariusze sceptycznie oceniają zapewnienia prezesa. Sceptyczni są też członkowie komitetu protestacyjnego Agrosu. Komitet protestacyjny nie wyklucza kolejnej akcji protestacyjnej. Organizując pierwszą - półtora miesiąca temu - pracownicy mieli nadzieję, że Ministerstwo Skarbu pomoże firmie i da pożyczkę na zwiększenie produkcji. Jednak zdaniem ministerstwa - w kolejnym wniosku Agrosu znów są błędy. Zdaniem zarządu firmy - to tylko wymówka. Długi firmy wobec wszystkich wierzycieli sięgają 14 milionów złotych.