Stosy apetycznie wyglądających szynek i różnego rodzaju kiełbas kuszą klientów. Po kilku dniach leżenia na sklepowej ladzie przestają kusić, bo wyglądają znacznie gorzej. Tylko obniżki mogą zmienić tę sytuację.
Sklep mięsny w centrum Bydgoszczy. Klientka prosi o kilka plasterków szynki, ale nie chce płacić za pierwszy z nich. Tłumaczy, że plaster jest suchy i trochę zielony. - A jaki ma być? - mówi ekspedientka. - Ostatni raz kroiłam szynkę trzy dni temu! Nie idzie towar.
Zły wrzesień
- Tak fatalnej sprzedaży, jak we wrześniu i w pierwszej dekadzie października, nawet nie pamiętam - twierdzi Marek Langowski, dyrektor Zakładów Mięsnych MAT w Czerniewicach. - W porównaniu z wrześniem minionego roku spadła ona o około czterdzieści procent! Liczyliśmy, że po wypłatach - dziesiątego października - sprzedaż ruszy, ale dużej różnicy nie zauważamy. Sprzedaż nadal leży.
Kiedyś będą kupować
Jeszcze gorzej jest w wiejskich sklepach. - Z mięsa to sprzedajemy najwyżej dwa kilogramy mielonego w tygodniu - mówi sprzedawca w sklepie w miejscowości Kanibród (gm. Lubień Kujawski). - Rolnicy swoje świnie ubijają, więc mięso rzadko kupują, ale wędliny też słabo idą. Takie kiełbasy po 6,70 to jeszcze kupią, ale droższe to już sporadycznie. Sprzedaż będzie lepsza, gdy poprawi się sytuacja finansowa klientów.
Rozbujać sprzedaż
Na to w zakładach mięsnych liczyć nie mogą, bo musieliby czekać nie wiadomo jak długo.
- Trzeba rozbujać sprzedaż - uważa dyrektor Langowski. - Tylko dzięki promocjom może się to udać. Podobnie sądzi Marian Meyer, właściciel Zakładów Mięsnych Viola w Lnianie. - Opuszczany ceny schabu, karkówki i innych droższych wyrobów - mówi Meyer.
Na obniżenie cen wszystkich wyrobów zakłady pozwolić sobie nie mogą. - Dzięki temu, że ceny trzody idą w dół mogliśmy dać podwyżki pracownikom - tłumaczy właściciel Violi. - Niestety koszty produkcji rosną, bo drożeje gaz i olej napędowy.
Boją się kurczaków
W sprzedaży mięsa czerwonego nie pomaga fakt, że w ostatnim czasie bardzo spadły ceny drobiu. - Zauważamy jednak, że część klientów w obawie przed ptasią grypą, drobiu kupuje mniej - mówi Langowski. - Nie powinniśmy się z tego cieszyć. Mam tylko nadzieję, że w tej sytuacji niektórzy wrócą do wieprzowiny i wołowiny.
Zarówno klientów jak i producentów denerwuje zachłanność niektórych handlowców. Niestety marże wynoszące powyżej 25 procent nie należą do rzadkości. Nawet zastój w sprzedaży nie zmusi części właścicieli sklepów do rezygnacji z wysokich zysków.