Polscy eksporterzy mięsa na Ukrainę rezygnują z dostaw kolejnych partii. Główny powód to niewypłacalność tamtejszych odbiorców. Od pół roku sprzedaż wieprzowiny spadła już blisko o połowę.
Jeszcze w 2008 roku byliśmy głównym dostawcą mięsa na tamtejszy rynek. Polscy producenci sprzedali tam prawie 80 tysięcy ton mięsa. Według ukraińskich danych, ubiegły rok był pod tym względem rekordowy. Sprzedaż polskich artykułów rolno-spożywczych zamknęła się kwotą prawie 230 milionów dolarów. Oznacza to, że polska jest 3 partnerem handlowym dla Ukrainy.
Ten rok najprawdopodobniej nie będzie już tak udany. Od kilku miesięcy widać zdecydowaną stagnację w handlu. Przyczyn jest kilka. Po pierwsze, problemy gospodarcze na rynku ukraińskim, co w rezultacie przekłada się na niewypłacalność tamtejszych odbiorców.
Po drugie kłopoty na rynku walutowym, w tym wahania wartości dolara czy euro. Innym utrudnieniem jest brak surowca w Polsce. To zmusza naszych eksporterów do oferowania wyższych cen skupu tuczników i przerzucania rosnących stawek na ukraińskich odbiorców.
Ukraińscy importerzy oferując w Polsce dwa dolary za kilogram mięsa nie są w stanie wygospodarować wyższej ceny, a przy tej cenie nie kupią mięsa, bo surowiec w Polsce jest teraz najdroższy w Europie.
Jest jeszcze cło na polskie mięso, co sprawia, że rentowność handlu znacznie spadła. Sytuację mogłyby uratować dopłaty do poza unijnego eksportu. Do ich przywrócenia nawołują właściciele firm. Bruksela w tej sprawie jak na razie milczy.