Właśnie trwają przetargi na półtusze wieprzowe i ćwierci wołowe z zapasów Agencji Rynku Rolnego, ale cudów spodziewać się nie należy. Zakupy będą robili tylko ci, którzy nie dostali pozwolenia na eksport mięsa z dopłatami.
Pozwoleń nie dostali, bo Agencja z byle powodu odrzucała wnioski. Wolała wybrać oferty w wysokości nawet 3 zł dopłat za każdy kilogram, a rezygnowała z dużo tańszych, bo brakowało np. podpisu, który szybko można by było uzupełnić. Jak mówią maklerzy, Agencja przecież na tym nie traci, bo to nie jej pieniądze, ale... podatników.
Tymczasem obiecanych od dawna przetargów na półtusze przetworzone jak nie było, tak nie ma. Mówi się za to o kolejnej obniżce półtusz na eksport. To interes tylko dla tych, którzy wysyłają czyste mięso, no i dla Rosjan, którzy dzięki temu mogą produkować z bardzo taniego surowca. Ale dla zakładów przetwórczych to po prostu zabójstwo.
A na krajowym rynku zaczął się wyścig za szynką. Zaczyna jej brakować, dlatego niezbędny będzie import realizowany w bezcłowym kontyngencie. Ceny rosną. Niedługo zwiększy się popyt na schab i łopatkę – mówią maklerzy.