Zdaniem producentów trzody chlewnej, zakładów prowadzących skup interwencyjny tuczników w woj. kujawsko-pomorskim powinno być więcej.
Do najbliższego punktu, który prowadzi skup interwencyjny dla Agencji Rynku Rolnego, mamy bardzo daleko – mówi rolnik z Iwna. Kto sprzedaje więcej świń, jedzie do Szubina, ale z mniejszą liczbą, to się nie opłaca. Też chcielibyśmy uzyskiwać lepsze ceny, a musimy sprzedawać tuczniki po 2,90 zł za kilogram wagi żywej. Dlaczego agencja nie dogadała się z jakimś punktem z naszej okolicy?
W woj. kujawsko-pomorskim jest na razie 14 zakładów, które podpisały umowę z ARR na prowadzenie skupu na zapasy interwencyjne, niebawem dołączą do nich Zakłady Mięsne w Grudziądzu.
Zwykle podpisywaliśmy umowy z 16-17 zakładami – mówi Adam Koc z bydgoskiego oddziału ARR. Współpracowały z nami między innymi firmy z okolic Nakła i Mogilna. Niestety, w tym roku nie przystąpiły do przetargu.
Zdaniem Adama Koca, przede wszystkim chodzi o pieniądze, albowiem firma, która podpisze z nimi umowę, otrzyma środki od agencji dopiero po wyrównaniu rachunków z dostawcą. Przynajmniej na pierwsze wypłaty dla rolników zakłady muszą mieć własne pieniądze – dodaje. Poza tym jest szereg firm, które nigdy z nami nie współpracowały. Może boją się wypełniania dokumentacji? Nikogo nie możemy zmusić do przystąpienia do przetargu.
Niedawno bydgoski oddział ARR skontrolował zakłady prowadzące skup interwencyjny. Kontrola wykazała tylko drobne błędy przy prowadzeniu dokumentacji – stwierdził Koc. Najważniejsze jednak, że firmy te płacą rolnikom w terminie i są rzetelne.