Dziś z grudziądzkiej chłodni wyjadą pierwsze konserwy wieprzowe wydawane w ramach rządowej pomocy żywnościowej. Powinny trafić tylko do najuboższych.
W niektórych regionach Polski (m.in. w woj. śląskim i mazowieckim) puszki wydawane w ramach pomocy dla najbardziej potrzebujących trafiły już na targowiska, choć na konserwach widnieje napis: "Pomoc żywnościowa – nie do sprzedaży".
Odpowiedzialność do magazynu
Półtusze wieprzowe, które
zostały przerobione na konserwy, pochodziły z zapasów Agencji Rynku Rolnego.
Zgodnie z rządowym programem, za pośrednictwem Federacji Polskich Banków
Żywności wyroby miały trafić do organizacji charytatywnych, ośrodków pomocy
społecznej i organizacji pozarządowych. Stąd już tylko do najuboższych, a nie na
targowiska.
– Nasza odpowiedzialność kończy się na magazynach Federacji Polskich Banków Żywności – mówi Radosław Iwański, rzecznik prasowy ARR.
– Zwykle współpracujemy tylko z organizacjami, które są nam dobrze znane, takimi jak "Caritas", czy PCK – mówi Małgorzata Lelonkiewicz, dyrektor FPBŻ. – Jednak skala tej pomocy jest tak duża, że nie sposób znać wszystkich i ustrzec się przed sprzedażą konserw. Ludzie są tylko ludźmi.
Mielonka na nazwisko
Zdaniem Stefanii Myszkier, dyrektora
Wydziału Polityki Społecznej w Kujawsko–Pomorskim Urzędzie Wojewódzkim, bardzo
ważna jest współpraca pomiędzy wydającymi żywność w ramach pomocy
najbiedniejszym. – Chodzi o to, by te same osoby nie dostawały konserw z kilku
źródeł – tłumaczy Myszkier. – Dlatego prosiliśmy, by organizacje pozarządowe
kontaktowały się z ośrodkami pomocy społecznej i przekazywały sobie
informacje.
– Nie będę pytał ludzi o nazwisko, bo to poniżające – twierdzi proboszcz jednej z bydgoskich parafii. – Co z tym zrobią? To sprawa ich sumienia. Jeśli sprzedadzą – choć nie powinni – to też ich zrozumiem, bo wierni nie mają pieniędzy na buty dla dzieci, ani na węgiel. Państwo mogło lepiej zorganizować pomoc, a nie teraz z ludzi robić złodziei! A gdybym miał przekazać komuś listę nazwisk, to złamałbym ustawę o ochronie danych osobowych.
– Przekazywanie informacji wyklucza nadużycia – uważa Stanisława Matejska, kierownik sekcji do spraw metodycznych, analiz i koordynacji we włocławskim Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej. – Nie trzeba łamać ustawy o ochronie danych, by wiedzieć kto otrzymuje pomoc z innych źródeł.
Nie na wynos
Dyrektor federacji banków uważa, że
problemów byłoby mniej, gdyby żywność trafiała na przykład tylko do stołówek
żywiących najuboższych.
Bydgoska "Caritas" zamówiła puszki wyłącznie do przygotowania około 400 darmowych obiadów. – Nauczony doświadczeniem wolałem zdecydować się tylko na to, bo kiedyś przekazywaliśmy potrzebującym puszki i mrożonki, które potem trafiły na rynek – twierdzi ks. Wojciech Przybyła, dyrektor "Caritas" w Bydgoszczy.
Dziś z grudziądzkiej chłodni wyjedzie pierwsza partia konserw spośród 250 ton, które trafiły do naszego województwa.