Kilkadziesiąt polskich zakładów mięsnych wciąż nie może eksportować swoich towarów na unijne rynki, bo urzędnicy Komisji Europejskiej nie spieszą się z wykreśleniem tych firm z listy zakładów korzystających z okresu przejściowego. Polskie władze wielokrotnie interweniowały w Brukseli, ale bez skutku.
Problem dotyczy zakładów mięsnych z dawnej kategorii B1, czyli takich, które miały w pełni dostosować się do unijnych standardów sanitarno-weterynaryjnych do 1 maja 2004. Niestety okazało się, że wiele firm przetwórstwa mięsa czerwonego przeliczyło się w swoich rachubach i nie zdążyło na czas z modernizacją. Aby ustrzec je przed zamknięciem rząd wynegocjował z Komisją Europejską listę zakładów, które mogły korzystać maksymalnie z 12 miesięcznych okresów przejściowych.
W tym czasie firmy miały zakończyć modernizacje, ale jednocześnie obowiązywał je zakaz sprzedaży na rynki 24 państw Unii Europejskiej. Tymczasem wiele z tych zakładów wypełniło już unijne normy, ale zakaz sprzedaży na rynki Unii wciąż obowiązuje. A wystarczyłoby tylko wykreślić je z listy, która jest załącznikiem do Traktatu Akcesyjnego.
Ministerstwo rolnictwa oraz główny lekarz weterynarii wielokrotnie interweniowali w Brukseli, ale przypominało to walenie głową w mur. "Nie ma konkretnych decyzji, nie ma konkretnych efektów. Jest odpowiedź oczywiście, że będzie to szybko zrobione, pójdą nam na rękę, ale jest to tylko deklaracja, nie ma działania" - powiedział Główny Lekarz Weterynarii Piotr Kołodziej.
Przedsiębiorcy z branży mięsnej wciąż mają nadzieję, że sprawa zostanie szybko wyjaśniona. Jak na razie prawo do eksportu na unijne rynki ma 1282 firm mięsnych.